czwartek, 15 października 2020

Rozdział #12

 

Kapitan straży bramy północnej.


Półnagi mężczyzna stał oparty o kamienny łuk, ze spuszczoną głową, zapatrzoną w leśne niziny. Westchnął ciężko, zamykając oczy. Wspomnienia tragedii targały nim od dawna, nie pozwalając na spokojny sen. Umięśniona klatka piersiowa unosiła się do góry, to opuszczała. Mimo, że wydawać się mogło, aby Hatake był spokojnym mężczyzną, w Kraju Ognia uchodził za prawego i mężnego wojownika.
Dzisiejsza noc była chłodna, odczuł to na własnej skórze. Zaciemniona komnata wydawała się pusta, a wielkie łóżko samotne. Pościel w dalszym ciągu spoczywała nienaruszona, a Kakashi stał obok wschodniego okna. Plecy pokryte były kilkoma bliznami, które stanowiły swego rodzaju pamiątkę. Przygryzł wargę, otwierając oczy. Ciemne tęczówki wyrażały swą rozpacz, bezsłownie.
Hatake Kakashi uniósł dłoń i spojrzał tym razem na nią. Tworząc technikę zwaną chidori, myślał o potędze, a gdy ją udoskonalił, chciał aby każdy wiedział, iż jest geniuszem na miarę swojego ojca. Hatake Sakumo znany jako Biały Kieł Wioski Liścia, był jednym z najbardziej szanowanych dowódców. Chidori zmieniło się w raikiri, lecz Hatake nie zmienił się w swego ojca. 
Ponieważ każdy ma swój sekret, Kakashi także taki posiadał. Przeklinał technikę, która zabrała mu ukochaną. Blask księżyca odbijał się w jego przekrwionych oczach. Wspomnienia tamtego dnia budziły w nim odrazę do samego siebie. A dzisiaj minęły dokładnie trzy lata. 
Misaki Watanabe była ciemnowłosą kobietą, ze zjawiskowymi orzechowymi oczami. Była córką ogrodnika, który od lat pracował u rodziny Hatake. Kakashi poznał Misaki pewnego sierpniowego poranka, gdy pomagała ojcu w pracach ogrodowych. 
Niestety trzy lata temu, wydarzył się pewien incydent, o którym dowódca północnej bramy wolał by zapomnieć. Tajemnica, która nigdy nie powinna zostać wyjawiona. Brzemię, które do końca życia będzie nawiedzało srebrzystą czuprynę. 
Na północy zaczęły się kłębić ciemne chmury, które niosły za sobą deszcz. Będąc małym dzieckiem, Kakashi nauczył się wyczytywać pogodę z chmur. Była to szczególnie przydatna umiejętność, kiedy obejmował straż północną, czy wyruszył z oddziałem na misję.
Przedwczoraj przybył na dwór czcigodnego. W momencie, gdy Genma Shiranui wkroczył do jego namiotu z informacją o rozkazie powrotu, nie czekał do świtu. Pod osłoną nocy wyruszył z kilkoma podwładnymi na dwór hokage. Nie przejmował się chłodnymi nocami, przemierzał rzeki i lasy, przekraczając granice Wioski Dźwięku. Kraj Ognia nie zmienił się przez rok, odkąd wyruszył na specjalną misję traktatową.
Jego uszu dobiegł odgłos zza drzwi, jakby na korytarzu ktoś się czaił. Szybko zaopatrzył się w swój miecz, leżący na sekretarzyku obok i przystanął u drzwi komnaty. Bezszelestnie uchylił wieko, spoglądając na ciemny korytarz. Dostrzegł w oddali jarzący się płomień pochodni. Momentalnie znalazł się przy jej właścicielu, dziwiąc się, gdy ujrzał damską twarz.
– Nie powinna panienka włóczyć się o tak później porze.  Rzekł, opuszczając niżej katanę.
– Przepraszałam, nie chciałam panicza obudzić.  Odpowiedziała Sakura, przyglądając się bacznie mężczyźnie. 
– Na szczęście nie spałem. Więc, co tu panienka robi?
– Wracałam do przydzielonej mi komnaty, niestety zagubiłam się. Dosyć sporo tu jednakowych, wąskich, ciemnych korytarzy. 
W momencie, gdy kapitan ujął jej dłoń, przybliżyła pochodnie i dostrzegła, że stoi przed nią półnagi. Umięśniona klatka piersiowa podnosiła się miarowo, a jej idealny kształt musiał być owocem ciężkich treningów. Przygryzła wargę, rumieniąc się.
– Czyżby panienka nigdy nie widziała mężczyzny bez koszuli?
Kakashi uniósł brew, zagryzając policzki od środka. Zastanawiał się, czy powinien ufać kobiecie, lecz charakterystyczne różowe włosy przypomniały mu o dzisiejszym przybyciu panienki z rodu Hyuga i jej towarzyszy. 
– Jestem medykiem, więc ludzkie ciało nie jest mi obce. 
Starała się brzmieć naturalnie, pomimo palących policzków. Hatake w dalszym ciągu przyglądał jej się badawczo, lecz zaproponował, że zaprowadzi ją w odpowiednie miejsce. W końcu siedziba hokage została tak skonstruowana, żeby żaden nieproszony gość nie potrafił odnaleźć wyjścia.
– Tędy. 
Sakura podążyła za kapitanem. Skierowali się do końca korytarza, potem schodkami na górę. Skręcili w kolejny korytarz, aż dotarli na właściwe piętro. Przystanęli przy dębowych drzwiach, które Haruno otworzyła. Wydały one lekkie skrzypnięcie, powodując, że na korytarzu pojawiła się znajoma sylwetka Sasuke Uchihy. Sakura zaklęła w myślach, domyślając się, jak musiało wszystko wyglądać z jego perspektywy. Stała przy drzwiach, a obok niej do połowy nagi mężczyzna. Na jej policzkach w dalszym ciągu był rumień, a oddech miała zdyszany, poprzez ilość przebytych metrów i stopni.
– Sakura?  Odezwał się Sasuke, kierując się w ich stronę.
– Dziękuję – powiedziała do Hatake.  Dobranoc. 
Przecisnęła się przez drzwi, chcąc zniknąć i zapaść się pod ziemię. Pomimo ostatniej niechęci do Uchihy, nie chciała, by zobaczył ją z innym mężczyzną. Szczególnie w tak niekomfortowej sytuacji. Na pewno uwierzyłby, że Kakashi tylko odprowadzą ją pod drzwi, bo zabłądziła wracając od Hinaty. 
Kakashi wciąż stał przed drzwiami, nie odwracając się w stronę strażnika. Zmrużył oczy, jakby chciał przeniknąć wzrokiem przez drzwi. Uchiha stanął obok, a gdy się odezwał zauważył lekkie napięcie w jego tonie. 
– Co tutaj robi kapitan?
– Pomagałem panience w potrzebie. 
– Bez górnego odzienia? Tak chyba nie wypada. 
– Spokojnie Sasuke, nie przeleciałem twojej kochanicy.
Sasuke dobył katany, która spoczywała w pochwie przy boku. Końcówkę jej ostrza przyłożył do szyi Kakashiego, na którego twarzy zagościł sztuczny uśmiech.
– Chcesz zabić przełożonego?
– Ostrzegam, nie waż się tak o niej mówić Hatake.
– Wszyscy Uchiha są tacy przewrażliwieni? Czy tylko tobie udało się być takim?
– Mój ród nie ma z tym nic wspólnego. 
Sasuke opuścił miecz, w dalszym ciągu pilnując kapitana. Hatake nie miał siły wchodzić w dalszą dyskusję, więc odwrócił się i powędrował do swojej komnaty. Schodząc po stopniach, na jego ustach znów pojawił się cyniczny uśmiech. Z całą pewnością medyczna kunoichi była kimś więcej dla Uchihy, niż tylko znajomą. Znając Uchiha Fugaku, niewiasta nie była narzeczoną jego syna, najpewniej kochanicą. A przez to stała się celem Kakashiego, który widząc jej urocze, rumiane policzki zadecydował – Haruno z całą pewnością będzie jego.



Sala, w której odbywało się zebranie nie była wielkich rozmiarów. Hiruzen ograniczył potrzebnych gości do minimum, chcąc zaoszczędzić na czasie. Hinata siedziała naprzeciwko czcigodnego, po którego stronie znajdował się Homura Mitokado. Był to doradca hokage, liczący tyle samo lat co Trzeci. Obok Hinaty zajął miejsce Neji, a Naruto siedział obok swojego ojca – generała Minato.
– Co w takim razie wiemy o planach nieprzyjaciela?  Zaczął Hiruzen, kierując twarz na generała. 
– Wojska Madary przemieszczają się w kierunku południowym. 
– Chcą odwrócić uwagę od Kirigakure, aby od strony morza zaatakować południowy wschód.  Wtracił Neji, któremu głosu użyczył Namikaze. 
– Nie zależy mu tylko na podbiciu Kraju Wody, jednak jeżeli zajmie Kirigakure utrudni to znacząco handel.
– Jaki masz pomysł?  Hiruzen pochwycił swój kielich, upijając z niego łyk.
– Powinniśmy utworzyć dwa oddziały i się przegrupować. 
– Madara chce przejąć bronią elficką, która ma cumować za dwa tygodnie niedaleko Kraju Fal.  
– Zamierza osłabić liczebność militarną, nim wykute z elfickiej stali miecze dobędą oddziały południowej straży Liścia.  Podsumował czcigodny, upijając kolejny łyk. – To by miało sens. Przerwał, jakby myśląc nad strategią.
– Nie można tylko wysłać oddziałów na południe, bo część jego wojska uderzy w Kirigakure, a wtedy zajmie główną trasę kupiecką.  Wtrącił siedzący po drugiej stronie Hiruzena ciemnowłosy mężczyzna, który pochodził z klanu Nara. Hinata znała jego syna – Shikamaru. 
– Masz rację Shikaku. Minato ruszysz na wschód, razem z klanami Sarutobi, Uchiha, Inuzuka oraz Aburame. Dzisiaj wyślę Kotetsu, aby powiadomił Mizukage. Nie możemy pozwolić na zajęcie wybrzeża. Sakumo, ty natomiast razem z klanami Hyuga, Senju oraz Akimitchi wyruszycie do Kraju Fal. Nie możemy pozwolić, aby dostawa tak cennego arsenału została przejęta. Każdy wie, że elficka broń jest najlepsza, a ich ostrze cienkie i ostre jak brzytwa. 
Wojownicy zaczeli odchodzić od stołu, a gdy Hinata także chciała udać się do komnaty, Trzeci poprosił, aby wraz z Nejim zostali jeszcze chwilę. Kiedy ostatnia osoba opuściła salę, a drzwi zostały zamknięte, Hiruzen powstał ze swojego miejsca. 
– Hinata – zaczął spokojnie, a jego ton wydał się Hinacie jakby znajmy i przyjazny.  Słyszałem o twojej misji. Koniecznie musicie ruszyć do Leśnego Królestwa. W Edolas będzie was oczekiwał Alios, mój dobry druh. 
– Tak czcigodny. 
– Proszę uważajcie na siebie. Niech z wami pojedzie Naruto, Sasuke, a do obrony przydzielę wam też Kakashiego. Od tej misji zależeć będzie przyszłość naszego świata. 
Hinata ukłoniła się czcigodnemu, a następnie skierowała się do komnaty. Zdawała sobie sprawę, że wyprawa do Leśnego Królestwa może dać jej odpowiedzi na nurtujące ją od dawna pytania. Kierując się brukowanymi schodami, zauważyła przez okno szklarnie, a przez otwarte w niej wieko, dostrzegła czerwoną plamkę, którą była Sakura Haruno. Jak zawsze doglądała ziół. Z księgą w ręku, nachylała się i zapisywała notatki na pergaminie. 
Hinata skierowała się w stronę komnaty, przechodzą wąski korytarz, na końcu skręcając w prawo. Delikatnie nacisnęła klamkę i weszła do środka. Niewielka komnata była pusta. Surowe jej wyposażenie, zapewniało Hinatę, że była ona przystosowana do zamieszkania przez wojowników, a oni nie potrzebowali dużo. Opadła na łoże, dłonią dotykając miękkiej i wykrochmalonej pościeli. Opuszkami delektowała się jedwabiem materiału i zamknęła oczy. Pulsujący ból skroni w dalszy ciągu jej towarzyszył, lecz o mniejszym natężeniu. 
Dobiegł ją odgłos pukania. Otworzyła oczy, by wstać i podejść do drzwi. Gdy z obawą je uchyliła, dostrzegła postać Naruto, a wtedy zaprosiła strażnika do środka. 
– Tak jak obiecałem, znalazłem panienkę. 
– Nie musiał się panicz trudzić.
– Chciałem porozmawiać. 
Hinata odstąpiła miejsca strażnikowi, który powędrował wzdłuż izby aż do niewielkiego okna, który dawał ostatni blask dnia. Męski zapach wypełnił komnatę, był intensywny, lecz delikatny, pachniał spokojem, nadzieją i radością. Hyuga wzięła spokojnie wdech, delektując się tą wonią, jak zaczarowana. Naruto odwrócił się przodem do niewiasty, a jego błękitne tęczówki spoczęły na jej twarzy. Usta uniosły się delikatnie do góry, a potem przemówił.
– Martwiłem się o panienkę.
– Dlaczego? Nic mi się nie stało.
– Czasem tak mam, martwię się na zapas. 
Hinata zauważyła, że oczy miał podkrążone, a cerę bardziej bladą. Niewątpliwie stał na straży od kilku dni, a pomimo jednej drzemki w namiocie, nie mógł się zregenerować. Naruto oparł silną dłoń na ścianie, przenosząc ciężar ciała na jedną nogę. Musiał podeprzeć się, aby nie opaść, jednak nie chciał zawracać głowy kobiecie. Obiecał ją odwiedzić i porozmawiać, a zawsze dotrzymywał słowa. 
– Głosy ustały?  Zapytał, kiedy Hinata w dalszym ciągu stała nieruchomo. 
– Na chwilę obecną, chyba tak. Mówił panicz…
– Naruto – przerwał i podszedł do niej bliżej.  Proszę mówić mi Naruto. Nie lubię ciągle słyszeć paniczu, bo żaden ze mnie panicz. 
– Dobrze, powiedziałeś Naruto – kun, że znasz osobę, która może mi pomóc. 
– Tak, jednak w tej chwili dowiedziałem się, że przebywa poza granicami Kraju Ognia. Musimy poczekać, aż wróci. 
Hinata podeszła do strażnika, przyglądała mu się badawczo. Miała nieodpartą ochotę pocałować raz jeszcze jego miękkie, ciepłe wargi, lecz w porę otrząsnęła się z tych myśli. Naruto przybliżył się do kobiety, pochylił i po po prostu oparł czoło o jej głowę. Zamknął zmęczone oczy, wdychając jej zapach. Pachniała jaśminem. 
– Chyba powinieneś się położyć.
– Przepraszam, zaraz mi przejdzie. 
– Rozumiem, proszę się położyć, a my porozmawiamy później. 
Naruto ucałował jej czoło, delikatnie, subtelnie, jakby dając jej znak, że ciągle myśli o niej. Trącił nosem policzek i popatrzył prosto w lawendowe oczy. 
– Do zobaczenia później. 
Wyszedł z komnaty, a Hinacie kolejny raz serce zabiło szybciej. Zdecydowanie Uzumaki miał w sobie dar, który przyciągał ludzi. Ten mały, pewnie nic nieznaczący gest, sprawił, że czuła się przez moment bezpieczna. Przez niewielką część czasu stała się dla kogoś ważna i potrzebna. 




Hatake Kakashi spoglądał w niebo. Zachodzące słońce już nie raziło swoimi promieniami, a horyzont zaczynał spowijać mrok. Obserwował znikającą gwiazdę za górą, różowe obłoki zwiastowały nieszczęście, tak jak tamtego dnia. Stal oparty o mury północne, wzrokiem obserwując zdarzenia na niedalekiej polanie. Kasztanowy koń pędził w kierunku pałacu, a siedzący na nim jeździec, kołysał się na boki. Niewątpliwie przebył długą drogę.
Dowódca zeskoczył z posterunku i skierował się do strażnika bramy. Na jego komendę brama została otworzona, a jej próg przekroczyła kasztanowa klacz. 
– Sai!  Zawołał Kakashi, stając obok mężczyzny.
– Dobrze, że cię panie spotkałem.  Odrzekł i zsiadł z konia.  Muszę prawić z czcigodnym. 
Sai był podwładnym Kakashiego, należącym do straży północnej. To dziewiętnastoletni młodzieniec, z bladą cerą, ciemnymi włosami i takimi samymi czarnymi tęczówkami. W młodości stracił rodzinę, dom i przyjaciół, w wyniku napaści wojsk nieprzyjaciela na jedną z mniejszych wiosek w Konosze. Tamto zdarzenie już na zawsze zmieniło chłopca, w mężczyznę, pozbawionego uczuć i poczucia taktu. Gdy skończył piętnaście lat stał się jednym z najbardziej obiecujących żołnierzy ANBU. 
– Tędy!
Mężczyźni powędrowali w stronę głównej sali, a Kakashi zawiadomił odpowiednich urzędników o audiencji. Gdy w międzyczasie Sai przekazał pokrótce informację, zdecydowali, że to nie może czekać. Trzeba interweniować u Trzeciego. 






K: Kolejny rozdział za mną. Dodany wyjątkowo dzisiaj, ponieważ korzystam jeszcze z wolnej chwili, z której najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu nie będzie mi dane się cieszyć. Zbliżamy się do końca księgi pierwszej. Dzisiaj poznaliście Kakashiego oraz Saia. Uprzedzam, że będą odgrywali nie małe znaczenie w drugiej księdze. A co do księgi drugiej - zaczęłam już spisywać początkowe rozdziały :)



2 komentarze:

  1. "– Spokojnie Sasuke, nie przeleciałem twojej kochanicy." - aż się wzdrygnęłam. Obrzydliwy tekst. Dobrze, że Sasuke szybko zareagował. Kakashi przestań być takim... eh. Normalnie dziwnie się czuję, że jakiś stary dziad zainteresował się Sakurą. Ciekawe, co będzie w drugim tomie ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kakashi w tej historii jest tylko pięć lat starszy od głównych bohaterów, więc takim starym dziadem nie jest :D Jeżeli chodzi o jego zachowanie, to w następnych rozdziałach, będzie przedstawione jakie miał powody. :)

      Usuń

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz zmotywuje mnie do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz, proszę pozostaw jakiś ślad po sobie. Dziękuję ♥