Obietnica.
Hinata nie potrafiła zebrać myśli. Kiedy następnego dnia, jedząc śniadanie, przypominała sobie nocne spotkanie, na jej polikach pojawiały się rumieńce. Próbowała szybko wcisnąć w siebie posiłek, aby uciec przed ciekawskim wzrokiem Hanabi. Była wdzięczna Sakurze, że nie wypytywała ją o szczegóły dotyczące jej zniknięcia.
Rankiem zjawiła się w sypialni medycznej kunoichi, prosząc o wsparcie w treningu. Hinata miała w planie nauczyć się panować nad czakrą, a nie znała lepszego nauczyciela kontroli niż Haruno. Medyczni shinobi znani byli ze swojej precyzji, a w operacjach i zabiegach musieli perfekcyjnie panować nad czakrą. Tsunade Senju słynna jako najsilniejsza na świecie kunoichi, a przed wszystkim największy medyczny ninja, na swoim czole nosiła pieczęć Byakugō no In. Hinata słyszała, że tylko poprzez stopniowe, mozolne gromadzenie swojej czakry można osiągnąć równowagę i aktywować tą pieczęć.
– Postaram się pomóc, lecz nie jestem w tym tak dobra jak Tsunade–sama.
– Tylko kilka wskazówek. – Hinata oparła się o parapet okna. – Muszę wiedzieć jak ocalić innych. A jeżeli mogę tylko udzielić pierwszej pomocy, to także muszę się jej nauczyć.
– Dobrze, po posiłku pójdziemy, tylko gdzie?
– Za ogrodami znajdują się pola treningowe. Trzeci z kolei teren zajmuję z Nejim, mamy pozwolenie na trening od samego Fugaku–sama.
– Rozumiem. Po posiłku pójdziemy potrenować. Tylko musisz się bardzo skupić.
– Oczywiście.
Hinata skończyła posiłek, kiedy do stolika podszedł Neji. Dosiadł się, chwytając za kawałek bochenka. Wyglądał inaczej, jakby zmęczony nocą. Hinata próbowała zacząć z nim rozmowę, lecz zbył ją tak szybko, jak było to możliwe. Skończył posiłek i odszedł od stołu, nie rozmawiając z nikim.
– A Nejiemu co się stało? – Hanabi zmarszczyła brwi, podążając wzrokiem za kuzynem.
– Nie mam pojęcia.
– Może za dużo wczoraj wypił? – Do rozmowy wtrąciła się Sakura.
– Wątpię. Neji potrafi zachować umiar.
– Może coś się wczoraj wydarzyło między nim, a waszym ojcem?
– Co masz na myśli?
– Na balu rozmawialiśmy. Mówił, że dzisiaj ma wyruszyć do portu na spotkanie z pewnym informatorem. Następnie Hiashi–sama go zawołał.
– Może rzeczywiście coś się stało?
Hinata podparła brodę na dłoni. Wyczuwała jakieś niebezpieczeństwo. W zachowaniu ojca, czy Nejiego nic nie było normalnego. Hinata doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Dopiła swój pomarańczowy sok, starając się odeprzeć poczucie niepokoju. Przez całe swoje życie nauczyła się, że nie powinna ingerować w sprawy, które jej nie dotyczą. Szczególnie jeżeli działo się to na oczach Hiashiego Hyugi.
Wracając do komnaty, przystanęła na korytarzu. Ciężką głowę oparła o chłodną, kamienną ścianę, a wyglądając zza dworskie okiennice zauważyła na polnej drodze Uzumakiego. Kierował się na swoim czarnym rumaku w kierunku góry Asahi. Biały płaszcz powiewał na wietrze, tak samo jak blond niesforna czupryna. Na poliku kobiety pojawił się niewielki rumieniec, kiedy przypomniała sobie wczorajszy pocałunek i poczuła delikatną tęsknotę. Chociaż nawet przed sobą nie potrafiła przyznać, że zadurzyła się w strażniku.
♥
Karczma w porcie była wyjątkowa pusta, nawet jak na południowe godziny. Neji zostawił klacz przed gospodą, a przekraczając próg drzwi, zauważył wiele wolnych stolików. Usiadł na jednym z drewnianych stołków, znajdującym się na końcu karczmy. Oprócz starszego, łysiejącego już gospodarza, nie było w lokalu nikogo. Neji zamówił jeden kufel piwa, zajął miejsce i czekał.
W dalszym ciągu jego głowę zajmowało polecenie od wuja. Nie mógł pozwolić, aby panience cokolwiek się stało. Hinata przecież była zbyt młoda na tak trudną wyprawę. Nie potrafił wyjawić sekretu nieświadomej kuzynce. Na śniadaniu unikał jej wzroku, tak samo jak odwracał głowę, gdy spojrzał na delikatną twarz Sakury. Rankiem porzucił propozycję wspólnej podróży do portu, w końcu nie był głupi.
Przez chwilę zastanawiał się, co wczorajszej nocy się wydarzyło. Nie rozumiał swoich uczuć, był w nich zagubiony. Haruno była jedyną jak dotąd kobietą, która potrafiła go w jednym momencie zdenerwować i rozweselić. Cenił jej wiedzę, intelekt i mądrość, lecz czasami miał wrażenie, że ona nie postrzega w nim nic więcej, jak kuzyna przyjaciółki. I Neji nie mógł ją za to winić. W końcu nigdy nie starał się jej zrozumieć. Ani Sakury, ani Hinaty.
Nauczony był dyscypliny od najmłodszych lat. Świętej pamięci ojciec wpoił mu zasady panujące na dworze. Mężczyzna powinien być silny, by móc brać ciężar obrony rodu na swoje barki. A klan Hyuga był najlepszym rodem w Kraju Ognia. Najstarszym i najznakomitszym.
Starał się odrzucić wszystkie wątpliwości, toczące bitwę w jego głowie. Rozglądając się po pustej, ciemnej gospodzie, do której światło padało z niewielkich, okrągłych okien, zauważył, że informator wciąż się spóźnia. Upił kolejny łyk piwa, odkładając mosiężny kufel na drewniany blat wysłużonego stolika. Zmarszczył brwi, starając się zapomnieć także o wczorajszej rozmowie z wujem.
– Neji! – zawołał Hiashi, stojący przy długiej ławie w sali balowej.
W tamtym momencie Neji odsunął się od Sakury i wzrokiem obserwował wuja. Na jego twarzy odnalazł lekki grymas zniecierpliwienia.
– Przepraszam panienko, obowiązki wzywają. – Popatrzył na Haruno podejrzliwie, a później uniósł prawą brew do góry, zdając sobie sprawę, że miała talent do pakowania się w kłopoty.
Lecz kiedy znów rozległ się głos Hiashiego, Neji ucałował jej dłoń i życzył dobrych snów. Skierował się w stronę wuja, w dalszym ciągu zastanawiając się nad zapewnieniem kunoichi. Powolnym krokiem dotarł do Hiashiego.
– Musimy porozmawiać – rzekł posępnie, kładąc srebrny kielich na stole. – Ale nie tutaj. Chodźmy w bardziej ustronne miejsce.
W komnacie było jasno i ciepło. Z kominka buchał pomarańczowo-czerwony ogień, jarząc się, dawał światło w całym pomieszczeniu. Neji bacznie obserwował wuja, który opadł na fotel znajdujący się obok kominka. Wskazał gestem, by bratanek także zajął miejsce, a ten tak uczynił.
– Jutro spotkasz się z informatorem w porcie tak jak było ustalone – Hiashi zaczął ponuro. – Nie wiem, jakie będzie miał informacje, ale jest dobrze zorientowany odnośnie sytuacji na południowym wschodzie. Tak jak rozkazał Minato, musimy wyruszyć do Edolas.
– Leśna Kraina jest pilnie strzeżona.
– Nie mówiłem wiele i nigdy nie opowiadałem ci sytuacji, jaka spotkała nasz ród. Przywódcą elfów jest Alios, człowiek, który posiada wielką charyzmę, umiejętności i obdarzony jest wielkim darem.
– Darem?
– Alios potrafi odczytywać przyszłość. Przewidział w swoich snach zamach stanu w Kirigakure. Zdawał sobie sprawę, że Madara wykorzysta okazję, aby zaatakować.
– Dlaczego nie uprzedził Mizukage?
– Elfy nie mogą wtrącać się w życie ludzi. To jest jedna z ich świętych zasad. Nie opuszczają Leśną Krainę, a w momencie przekroczenia granicy tracą swoją nieśmiertelność. Dlatego wejść do ich królestwa jest bardzo ciężko. Nie każdy jest godzien.
– A Ty wuju? Wyruszysz do Edolas?
– Niestety nie mogę pojawić się na dworze Aliosa. Nie mogę spojrzeć w jego twarz, bo zrobiłem coś strasznego. Całe życie będę nosił piętno tej decyzji, a stając przed nim mógłbym się załamać.
Neji obserwował wuja, który schował twarz w dłoniach. Zdawałoby się, że w jego zazwyczaj bacznych, lawendowych oczach, teraz pojawiły się łzy. Przełknął głośno ślinę, jakby kolejne słowa były wielkim ciężarem. Neji wiedział, że nie powinien dopytywać, co się wydarzyło.
– Moja żona Almariel, była córką Eliosa. – Zaczął powoli, z trudem wypowiadając każde ze słów. – Porzucając Leśne Królestwo utraciła swoją nieśmiertelność. A gdy po kilkunastu latach zmarła, nie potrafiłem jej uratować.
– To nie twoja wina!
– Zawaliłem dużo spraw w swoim życiu Neji. Almariel, twój ojciec, Yonida – to ich krew dźwigam na swoich rękach. Nie potrafiłem ich uratować. Patrzyłem jak spowija ich oczy mrok, jak wygasa z nich życie.
– Przecież nie miałeś wpływu na to wszystko.
– Obiecałem Aliosowi, że będę opiekował się Almariel. Że jej nie opuszczę, że uratuję ją przed złem. Nie potrafiłem dotrzymać złożonej obietnicy. Zawiodłem.
– Na pewno Alios nie będzie miał ci tego za złe. Kochałeś. Nikt nie ma wpływu na decyzję pochmurnego żniwiarza.
– Nie mogę stanąć przed jego obliczem. – Hiashi podniósł głowę do góry, a jego oczy smutne, przekrwione i zaszklone od potoku łez. – Hinata jest naszą jedyną nadzieją. Tylko ona może wyruszyć do Edolas. W jej żyłach płynie elficka krew. W niej obecna jest moja żona.
– Nie uważasz wuju, że jest zbyt młoda na tak poważną wyprawę? Pojadę z nią zaraz po spotkaniu z informatorem.
– Podjęliśmy z generałem Namikaze decyzję. Dostałem informację, że najpierw skierujecie się na dwór Trzeciego. Minato już wyruszył do Czcigodnego Hokage. Spotkaj się w porcie z informatorem. To dla nas najważniejsza rzecz na razie. Uzyskać informacje.
– Oczywiście.
– Jak sobie radzi w treningu Hinata?
– Ciężko pracuje by opanować technikę, coraz lepiej sobie radzi.
– Jednak nie możemy oczekiwać, że uda się jej po dwóch tygodniach. Wolałbym by unikała walki, jest zbyt delikatna. Nie mogę jej stracić.
– Będę jej strzegł.
– Ufam ci Neji.
– To moja obietnica.
♥
Po twarzy zaczęły spływać pierwsze krople potu. Kapały z kobiecego podbródka, na ziemistą posadzkę. Hinata zmarszczyła brwi, chcąc skupić całą swoją uwagę w jednym punkcie. Wysłuchała Sakury i próbowała kontrolować czakrę na tyle, ile pozwalał jej organizm. Kiedy stała z boku i obserwowała jak medyczna kunoichi ratuje pacjenta, zdawało się być to łatwe. Niektórzy mogli pomyśleć, że każdy da sobie radę. Nic bardziej mylnego.
– Sakura to jest cholernie ciężkie!
Hinata osunęła się na ziemię, łapiąc ciężko oddech. Granatowe pasma włosów lepiły się do czoła, klatka powoli unosiła się, to opadała. Oparła dłoń o ziemie, przenosząc ciężar ciała do tyłu. Chociaż starała się jak mogła, ciężko było precyzyjnie opanować nawet tę sztukę.
– Spokojnie Hinata – rzekła Sakura, podając jej dłoń. – Mnie zajęło prawie trzy lata nim zobaczyłam efekty swojej pracy. Nie każdy ma predyspozycje do bycia medykiem. Oprócz wiedzy teoretycznej, trzeba panować nad organizmem.
– W takim tempie nie ruszę na wojnę.
– Prawdziwa walka to nie zabawa. – Jadeitowe tęczówki obserwowały bacznie otoczenie. – Na dzisiaj chyba wystarczy.
– Tak. Powinnyśmy wrócić na dwór, inaczej Neji będzie się martwił. – Hinata pochwyciła dłoń Haruno i podniosła się z siadu. – Sakura-chan co się wczoraj wydarzyło między tobą, a Nejim?
– Między mną, a Nejim? - zdziwiona uniosła jedną brew do góry. - Nic się nie wydarzyło. Po prostu rozmawialiśmy i tyle.
– Rankiem byłaś taka szczęśliwa, promieniałaś. Myślałam, że w końcu się odważył wyznać uczucia. Widziałam, jak wczoraj rozmawialiście przy stole, dosyć długi czas.
– O czym ty Hinata mówisz? Neji to tylko kolega. Poza tym dobrze wiesz, że nie mamy zgodnych charakterów.
– To prawda. Jesteś zbyt żywiołowa dla niego.
– Lubię go, lecz nie potrafię obdarzyć go głębszym uczuciem. Dlatego mam nadzieję, że jednak on też to bezboleśnie zrozumie.
Skierowały się w stronę dworu, opuszczając plac treningowy numer trzy. Niebo było dzisiaj bezchmurne, słoneczne promienie okalały ich sylwetki. Gdy dotarły do głównego holu, Hiashi przywołał swoją córkę i skierowali się w stronę północnego dziedzińca.
♥
Z rozmyślań Nejiego wyrwał odgłos nadchodzących kroków. Pokiwał głową, chcąc obudzić się z amoku wspomnień i spojrzał na przybysza. Zdziwił się, gdy przy jego stoliku pojawiła się kobieca sylwetka. Miała może dwadzieścia parę lat. Delikatne rysy twarzy, ozdabiały dwa warkocze. Brązowe oczy pasowały do takiego samego koloru włosów. Baczny wzrok nie spuszczał spojrzenia z Hyugi, nawet kiedy zajęła miejsce naprzeciwko.
– Myślałem, że informatorem będzie…
– Mężczyzna? – wtrąciła szybko, śmiejąc się buńczucznie.
– Jakie ma panienka dla mnie informacje?
– Zależy ile panicz jest w stanie zapłacić?
Neji wyciągnął sakiewkę zza pazuchy, stawiając ją na stole. Kobieta spojrzała na nią, następnie schowała do swojej kieszeni. Na jej ustach pojawił się uśmiech i przybliżyła twarz do mężczyzny.
– Wojska Madary przemieszczają się w kierunku południowym – zaczęła spokojne. – Chcą odwrócić uwagę od Kirigakure, aby od strony morza zaatakować południowy wschód. Nie zależy mu tylko na podbiciu Kraju Wody, jednak jeżeli zajmie Kirigakure...
– Utrudni znacząco handel.
– Jest jeszcze drugie dno.
– Jakie?
– Madara chce przejąć statki z bronią elficką, które mają cumować za miesiąc niedaleko Kraju Fal. Zamierza osłabić liczebność militarną, nim wykute z elfickiej stali miecze dobędą oddziały południowej straży Liścia.
– To by miało sens.
– Nie można tylko wysłać oddziałów na południe, bo część jego wojska uderzy w Kirigakure, a wtedy zajmie główną trasę kupiecką.
– Musimy spieszyć się z informacją. – Neji powstał z miejsca i rzucił pieniędzmi do gospodarza. – Gdzie się panienka zatrzyma?
– Mam wykupiony nocleg w gospodzie. Następnie skieruję się w stronę pasma górskiego góry Hida. Trzeba obserwować Madarę, jeżeli ma to zaszkodzić ładu panującemu na świcie.
Neji jeszcze raz skinieniem głowy pożegnał się z kobietą, a następnie dosiadając klacz i udał się z powrotem do zamku. Musiał szybko dać znać przełożonym, by obrać strategię na przyszłe czasy.
K: Wiem, że powinno być więcej akcji, walki i NaruHiny. Jednak pierwszą księgę zdecydowałam się przeznaczyć na poznanie bohaterów, motywów, charakterów i ogólne przygotowanie do wojny. Tak oto poznajcie dzisiaj Tenten. Zastanawiam się, czy chcielibyście dostać graficzne przedstawienie świata w tym opowiadaniu? Nie chcę nazywać tego mapą (po studiach geograficznych wiem jakie muszą być spełnione wymogi by była to mapa, dlatego szanuję ten termin :D) , ale graficzny obraz świata - kraje, państwa, Leśne Królestwo, czy Smoczą Krainę?
W przyszłym tygodniu wyjeżdżam, więc rozdział jedenasty pojawi się dopiero za dwa tygodnie – 9.11.2020 po moim powrocie.
Proszę osoby które wciąż czytają i śledzą to opowiadanie o pozostawienie komentarza. Będzie mi bardzo miło. To zdecydowanie motywuje do dalszego tworzenia.
Fajnie, że Hinata wzięła się w garść i zaczęła czegoś uczyć. Opowieść o elfach... była intereasująca. Hiashi odkrył prawdziwe pochodzenie Hinaty. Połelficka krew... Bardzo się cieszę, że wprowadziłaś TenTen.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się także, dlaczego zdecydowałaś utworzyć nowe bajeczne krainy zamiast wykorzystać nazwy Wiosek i w nich prowadzić akcję. W sensie, że Leśne Królestwo mogłoby być ukryte w lasach Kraju Ognia (lasy są charakterystyczne właśnie dla tego miejsca) i znajdować się na tyle blisko Wioski Liścia, żeby Hiashi mógł poznać swoją ukochaną. Smocza kraina kojarzy mi się z Wioską Ukrytą w Chmurach (przez skały) albo Wioską Piasku (cóż, przez pustynny krajobraz). Powiedz mi, nie myślałaś o takim rozwiązaniu? Czy chciałaś po prostu stworzyć coś swojego?
Chciałam, aby te krainy były zupełnie oddzielne od Wiosek Pięciu Nacji. Aby była autonomiczne. W opowiadaniu będą to krainy w odległych miejscach. Zastanawiałam się, czy po prostu nie wykorzystać mniejszych krain, jak np. Wioska Deszczu czy Trawy, lecz uznałam, że tak będzie najlepiej. Myślałam, aby w drugiej części by,ło o nich więcej. Poza tym opowiadanie jest inspirowane Władcą Pierścieni, gdzie krainy były od siebie dosyć oddalone :)
UsuńJa jeszcze żyje, spokojnie xD
OdpowiedzUsuńW końcu nadrobiłam zaległości u Ciebie, uff ^^'
Co do rozdziału to... Hinata chyba chce wziąć za dużo na swoje drobne barki.
Wcale nie narzekam na brak akcji. Wiadomo, wszystko powoli musi się rozwijać, ale jak zawsze... Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy :)
Bardzo dziękuję za komentarz :)
Usuń