piątek, 14 sierpnia 2020

Rozdział #4


 Zaproszenie na wieczerzę.



Stojąc przed zdobionym lustrem, Hinata zastanawiała się, czy rzeczywiście, aż tyle przytyła? Jęknęła, kiedy Sakura ściągnęła jednym machnięciem beżowe zasłony. Te opadły na ziemie i zostały szybko pochwycone przez jej szczupłe palce. 
– Myślisz, że mogą być?
– Nie sądzisz, że powinny zostać na swoim miejscu?
– Myślę, że powinnyśmy się przebrać.
Na jej porcelanowej twarzy zagościł uśmiech. Rzuciła w stronę Hinaty jedną z kotar, sama oplotła się drugą. Pas wykonała z plecionego sznura zakończonego frędzlem. 
– Potrzeba matką wynalazku.
Patrząc na jej pozytywne uosobienie, Hinata zaraziła się optymizmem. Opatuliła się i przewiązała. Na zasłonach nie było kurzu, najwidoczniej ktoś ostatnio posprzątał komnatę. 
– Teraz tylko musimy uciec przed Nejim.
– Może przez balkon? 
Różowo włosa pokiwała głową i pociągnęła za rękę. Hinata kroczyła za nią, przechodząc przez barierkę, próbowała złapać równowagę. Nie było to proste, z uwagi na tymczasowe odzienie.
– Ale będzie zły – Haruno zeskoczyła z gracją na kamienistą posadzkę tarasu. 
– Przejdzie mu.
– Mam chyba na ciebie Hinata zły wpływ.
Starały się nie wyróżniać, jednak ich ubiór nie mógł pozostać bez uwagi. Szybko przekradły się do przez furtkę, ziemistą ścieżką wędrując wzdłuż ogrodów.
– Dokąd mnie ciągniesz? 
– Zobaczysz – Haruno nie zwolniła tempa, a wiejący wiatr powodował, że jej długie, różowe włosy tańczyły na wietrze. – Już niedaleko.
W dalszym ciągu jedną ręką Hinata trzymała zasłonę, drugą starała się odgarniać z oczu przydługawą grzywkę. Na zewnątrz było chłodno, lecz mimo wszystko przyjemnie. 
– To tutaj.
Zatrzymały się nad brzegiem jeziora. Słoneczne promienie odbijały się w jego tafli. Hinata stwierdziła, że dotąd jeszcze nie widziała piękniejszego pejzażu. Sakura usiadła na jednym z większych kamieni, natomiast Hyuga nadsłuchiwała szumu fal. Gdzieś nieopodal musiało być gniazdo słowika, bo jakby cicha melodia tuliła je do snu. Hinata zamknęła oczy.
– Tu jest przepięknie – Sakura rozmarzyła się, podpierając głowę na dłoni. 
– W końcu was znalazłem!
Zza jednego z różanych krzewów wyszedł Neji. Jego byakugan w dalszym ciągu był aktywowany, a na młodzieńczej twarzy pojawiły się lekkie krople potu. Nie był szczęśliwy, a kobiety wiedziały, że zaraz im się dostanie. 
– Myślałem, że jesteś odpowiedzialna panienko.
– Neji to nie tak.
– A jak? Miałaś odpocząć, a wy tak po prostu wyśliznęłyście się z komnaty, w dodatku ubrane w – zlustrował je spojrzeniem, już normalnych, lawendowych tęczówek, aby dodać. – Ubrane w zasłony?
– To moja wina – wtrąciła się Sakura. – Ja namówiłam Hinatę, by tutaj przyjść. 
– Doceniam twoją pomoc, ale nie powinnaś się wtrącać Haruno. 
– Że co proszę?!
– Sakura spokojnie. – Hinata starała się uratować sytuację. Neji był zły, ale denerwowanie Haruno skończyłoby się tragedią. Hyuga wiedziała, że to jest prawdziwa, waleczna kobieta, z ostrym temperamentem. Czasem jej tego zazdrościła. Zdecydowanie Hinata Hyuga była zbyt delikatna i pokorna, nie miała w sobie tyle siły by się przeciwstawić komukolwiek, a już na pewno braciszkowi Nejiemu. I nienawidziła siebie za to od zawsze.
– Nie powinnaś się wtrącać w dyskusje rodu, do którego nie należysz. 
– Neji proszę cię przestań – stanęła pośrodku nich. – To moja wina. Przepraszam, wracajmy.
Wracając do zamku, Hinata utkwiła wzrok w polnej drodze. Było jej wstyd, a wzrok mężczyzn palił niemiłosiernie. Rumianą twarz chowała pod długimi, granatowymi włosami. Zdenerwowany Neji nie odzywał się wcale, tak samo jak Sakura. 
Gdy dochodzili do drzwi komnaty, poczuła na sobie ten wzrok. Czerwone tęczówki iskrzyły się w ciemności korytarza. Bacznie obserwowały całą trójkę. Ich siła sprawiała, że miała ochotę uciec, intuicja podpowiadała, że niechybnie zbliża się coś złowieszczego. Coś co przyniesie smutek i rozpacz. 
A intuicja nigdy dotąd jej nie zawiodła.




Hinata otworzyła drzwi i popchnęła je do środka. Razem z Sakurą przekroczyły próg. 
– Jak on śmiał?!
– Nejiego czasami zbyt ponosi, wybacz mu. 
– Wiem, że mój ród nie jest zbytnio liczny i sławny, ale nie powinien wytykać mnie palcem. 
– Bardzo mi przykro, na pewno tak nie myśli. Czasami, gdy kogoś ponoszą nerwy wypowiadają przykre słowa, które tak naprawdę nic nie znaczą. 
– Nie usprawiedliwiaj go proszę.
Kobieta usiadła na krześle i schowała twarz w dłoniach. Błyszczące oczy utkwiła w widoku za oknem. Patrząc na jadeitowe tęczówki, Hinata przypomniała sobie spojrzenie na końcu korytarza. Przygryzła wargę, w dalszym ciągu zastanawiając się, czy mówić o tym dziewczynie. Poczuła smak krwi, gdy za mocno przycisnęła zęby do wargi. Oblizała spierzchnięte usta i zacisnęła pięść. 
– Czy ty tez widziałaś te czerwone tęczówki na końcu korytarza?
Nim dotarł do niej sens wypowiedzianych słów, puściła pięść i opadła na łóżko.
– Jakie czerwone ślepia?
– Nie ważne.
Zrezygnowana otworzyła pięść i położyła dłoń na miękkiej pościeli. Delikatny materiał pieścił pobielałe kłykcie. Czy tylko ona była nienormalna?




Zdenerwowany w dalszym ciągu stał pod drzwiami do komnaty panienki. Jak mogła być taka nieodpowiedzialna?! – pomyślał. Zmarszczył brwi, starając się uspokoić. Zawsze kierował się logiką i od wszystkich wymagał tego samego, a już na pewno od Hinaty. 
Zdecydowanie przebywanie z Haruno miało na nią zły wpływ. Nigdy nie miał nic do tej medycznej kunoichi, lecz czasami powinna ugryźć się w język. Po co wtrącała się w prywatne sprawy ich klanu?
Poprzysiągł paniczowi Hiashiemu, że będzie nad nią czuwał. Nie byli u siebie, a w dworze Uchiha panowała jakaś dziwna aura i groza. Odczuł to, kiedy pojawili się, wyczerpani, zmęczeni i brudni, u podnóża głównej bramy. 
Szanowny Fugaku nakazał dać im jeść, konie zaprowadził do stajni. Gdy Neji zsiadł ze swojej klaczy, nogi ugięły się od trudu podróży. Wciąż miał przed oczami obraz potyczki ze szpiegami Madary. Gdyby nie pomoc straży zachodniej i części osób z rodu Uchiha, najprawdopodobniej nie wrócili by żywi. Nieoceniona pomoc, uratowała wiele istnień. W tym także jego. 
– Trzeci nakazał zachować ostrożność. – Fugaku Uchiha wprowadził ich do jednej z największych komnat, na końcu której, znajdował się wielki, okrągły stół, a przy nim dwanaście krzeseł. – Jutro zbiorą się tutaj przedstawiciele wszystkich konoszańskich rodów. 
– Sługi Madary plądrują i grabią wszystkie zachodnie ziemie. – Kotetsu zdjął z czoła przepoconą opaskę shinobi. – Jego głównym celem jest Kraj Ognia. 
– Musimy się zjednoczyć, nim przywoła swojego najwierniejszego sługę.
– Czyli kogo? – Neji spojrzał na zatroskaną twarz Hiashiego. Ten tylko odwrócił wzrok, jakby bojąc się wypowiedzieć nawet jego imię. Pierwszy raz w życiu Hyuga się czegoś bał. – Czy aż taki jest straszny? 
– Najgorszego z najgorszych. Najbardziej bezwzględnego z Shinobigatana Nananin Shū.
– Kim oni są? 
– Nigdy o nich nie słyszałeś? - zdumiał się Uchiha Obito, siedzący nieopodal. 
– Siedmiu Szermierzy Ninja Mgły – wtrącił Hiashi. – Na naszym dworze nie mówi się o tym.
– Jest to organizacją składającą się tylko z najlepszych shinobi Kirigakure swojego pokolenia, którzy władają ostrzem. – Ciągnął Obito. – Tylko siedmiu członków jednocześnie mogło utrzymywać ten tytuł. Miecze należące do Siedmiu Szermierzy są przekazywane z pokolenia na pokolenie od czasów ery Pierwszego Mizukage i są uważane za mistyczne. *
– Tylko razem Siedmiu Szermierzy jest w stanie zrównać z ziemią cały naród i są uważani za najsilniejszych shinobi w wiosce, tuż za Mizukage. – Wtrącił Fugaku, którego surowa twarz oparta była na dłoniach. Tak jak Hiashi Hyuga opowiadając o nich był przerażony. 
– Ale dlaczego Mgła popiera Madarę?
– Oficjalnie Kraj Wody nie akceptuje poczynań Madry, jednakże kilka lat temu, w Wiosce Ukrytej we Mgle doszło do buntu. Siedmiu szermierzy chciało obalić rządy Mizukage.
– Zamach stanu?
– Na szczęście przy pomocy straży bramy północnej Wioski Ukrytej w Liściach udało się opanować bunt jeszcze w zalążku. Siedmiu zostało wygnanych. 
– A wtedy do akcji wkroczył Madara. – Obito dopił swój kufel z piwem do końca. – Obiecał im odzyskać władzę, kiedy dojdzie do władzy w Kraju Ognia. 
– Lecz nie tylko to jest jego celem. – Wzrok Fugaku tym razem wylądował Nejim. –  Madara wypowiedział wojnę całemu światu. Jest zepsuty do szpiku kości, a jego żądza krwi wzrasta z każdym dniem. Opętało go zło, którego my Uchiha staramy się ponad wszystko wyrzekać. 
– Ale dalej nie rozumiem, który jest tym najsilniejszym?
– Momochi Zabuza, znany jako Demon Ukrytej Mgły. Aby ukończyć akademię ninja w Kirigakure, trzeba było zdać egzamin końcowy, który polegał na walce na śmierć i życie między uczniami. Po tym, jak Zabuza, który jeszcze nie był nawet uczniem, pozabijał wszystkich z jednego roku, zaprzestano tego procederu. Przez ten incydent zdobył swój przydomek „Demon Ukrytej Mgły”. Z biegiem lat jego sława rosła, należał do ANBU, a także jest członkiem Siedmiu Mistrzów Miecza. Po nieudanym zamachu stanu, gdy nie udało mu się zabić Mizukage, uciekł. *
– I został najwierniejszym sługą Madary. 



Otworzyła oczy. Wcześniejsze promienie słoneczne już nie raziły w oczy, a słońce zachodziło za  surowymi górami. Z pewnością w lecie musi być tutaj przepięknie. Rozejrzała się po komnacie. Sakura zmęczona spała w fotelu, zapewne tak jak Hinata od razu odleciała. Przetarła zaspane powieki, próbując powstrzymać ból pulsujący w głowie. Nigdy nie przepadała za dziennymi drzemkami i podziwiała osoby, którym nawet godzina snu wystarczyła na zregenerowanie. Hyuga zawsze kończyła ten sen z bólem głowy. 
– Już się obudziłaś? – zapytała Haruno podnosząc się z fotela. 
– Widzę, że ty także. 
– Nie mogłam spać, niewygodny jest ten fotel.
Dobiegł je odgłos burczenia. Momentalnie chwyciły się za brzuchy, śmiejąc się.
– Powinnyśmy coś chyba zjeść.
W momencie wypowiedzenia słów przez Sakurę, usłyszały pukanie do drzwi. Nie wyczuwając obecności Nejiego, Sakura otworzyła wrota, za którymi stały dwie kobiety, z ciemnymi włosami. 
–Wielmożny Fugaku-sama przesyła pozdrowienia i zaprasza na wieczorną wieczerzę.
Obie kobiety wparowały do komnaty, a w rękach jedna trzymała materiały. Hinata nie mogła uwierzyć, ale to były najprawdziwsze suknie –  z jedwabiu, tiulu i lnu. Przeróżne kroje i fasony. Część nawet wzorzysta, w kwiaty i asymetryczne wzory. Za szczupłą kobietą, o kasztanowych włosach, do pomieszczenia weszło jeszcze dwóch mężczyzn, nosząc w rękach wielki parawan.
– Tutaj – starsza, ciemnowłosa pokazała dłonią w kierunku prawego kąta. – Idealnie.
Mężczyźni skinęli głową z szacunkiem i wyszli, zamykając ozdobne drzwi. Przyjaciółki obserwowały kobiety, lecz one nie mówiąc nic, pochwyciły ich dłonie i obróciły. 
– Piękna figura – zawołała starsza – Panience idealnie będzie w kopertowej sukni. Izumi, proszę podaj mi tą granatową suknie, będzie dobrze kontrastować z lawendowymi tęczówkami Panny.
Brunetka pochwyciła ciemny, satynowy materiał. Wręczyła Hinacie do ręki, a kiedy starsza zdarła z niej ubranie, czuła się naga i zawstydzona. 
– Niech Panienka się nie wstydzi. – starsza złożyła gorset, a gdy go związała, Hinata ledwo zaczerpnęła powietrza.  – Nie ma czego. Wspaniała, kobieca figura.
Sakura stała, lekko zdziwiona i zmieszana. Na pewno było jej przykro, bo chociaż miały tyle samo lat, ona była filigranowych rozmiarów. Posiadała mały biust, przez który czasami wpadała w kompleksy. Hinata zawsze powtarzała jej, że ważniejsza jest tęga głowa, niż wielkie piersi, jednak wiadomo, mężczyźni zwracali uwagę co do wyglądu. Bo w tamtych czasach najlepiej było, by kobieta siedziała z dziećmi, przy piecu i podpierała ognisko domowe. Dlatego tak wielu paniczów, wybierało kobiety z wielkimi biodrami, które według przesądów miały dać wspaniałego potomka. 
Bzdury – myślała Hyuga.
Jednak Sakura posiadała coś, czego tak bardzo Hinata jej zazdrościła – jadeitowe oczy, bardzo zjawiskowe. W klanie Hyuga każdy miał takie same, a Haruno były niczym kwiecista łąka, skąpana blaskiem wiosennego słońca. 
Przepiękne - powtarzała Hinata.
Kiedy już ubrana w granatową suknie, stała przed wielkim lustrem, nie mogłam poznać samej siebie. Zastanawiała się, za ile minut straci przytomność. W lewym kąciku lustra zauważyła jak na Sakurę wciągają satynową, szkarłatną suknie, kontrastująca z jej różowymi, pięknymi włosami. 
– Cudowna! – Hinata usłyszała podniecony głos przyjaciółki, a kiedy do podeszła bliżej, w jej oczach była fascynacja.
– Wyglądasz przepięknie.
Hyuga wiedziała, że sama Haruno pierwszy raz w życiu ubrana jest w taka kreację. W końcu nie każdego było stać na tak drogie materiały, a jej idealna figura była podkreślona przez szlachetny materiał. 
– Fugaku-sama przesyła pozdrowienia i dary w postaci tych sukni. – starsza z kobiet uśmiechnęła się, spokojnie zbierając pozostałe szaty. – Po zachodzie słońca odbędzie się uroczysta wieczerza.




Kiedy mrok spowił horyzont, a granatowe niebo migotało przez kilkaset srebrzystych gwiazd, do drzwi dobijał się męski głos, należący do Nejiego. 
– Hinata–sama czy już gotowe?
– Zaraz wyjdziemy – odpowiedziała Sakura, przeczesując różowe pukle śniących, długich włosów.
Przekraczając próg komnaty Hinata spojrzała w kierunku kuzyna. Gdy zauważył kobiety, ubrane w piękne suknie, zaniemówił. Oczy skierowane były na Sakurę, której wygląd onieśmielał wszystkich, nawet Hinatę.
– Wyglądacie przepięknie – wydukał, troszkę zawstydzony, a na jego zwykle opanowanej twarzy pojawił się rumieniec. Chyba zaczął żałować dzisiejszej kłótni z Sakurą.
– Idziemy? – zapytała Hinata, biorąc kuzyna pod ramię.
Razem z kilkoma innymi mężczyznami, przyjaciółki udały się w stronę południowego dziedzińca. Tam znajdowała się wielka sala, w której miała odbyć się uroczysta wieczerza.  
Pośrodku sali stał wielki, okrągły stół. Gdy jeden z wysokich, kruczowłosych mężczyzn otworzył złote wrota, a każdy wzrok zebranych mężczyzn spojrzał w ich stronę, Hinata poczuła się drobna, niewielka i speszona. Tak samo jak Sakura, która wyszeptała niepewnie. 
– Odwagi Hinata.
Hiashi siedział przy gospodarzu. Uchiha Fugaku był postawnym, mężczyzną, z ciemnobrązowymi włosami, poważną miną i kilkoma zmarszczkami w kącikach oczu. Najprawdopodobniej był w wieku Hiashiego.
– Zapraszam szanowne panie – wstał z miejsca i wskazał puste miejsca. – Proszę rozgośćcie się. 
Wieczerza trwała w najlepsze. Na stole znajdowały się różne pieczenie i gatunki mięsa, od wieprzowiny po sarninę i dziczyznę. Do złotych kielichów służba nalewała wina, a Hiahi rozmawiał zażarcie z szanownym gospodarzem. 
Ogień w kominku jarzył się, dodając ciepła, a odgłos muzyki wydobywającej się spod zwinnych palców ciemnowłosej kobiety dobywającej harfę, sprawiał, że było jakoś sennie. 
Kiedy kolejny raz drzwi się uchyliły, a do środka wkradła się znajoma postać Sasuke, Hinata oderwała wzrok od grającej kobiety. Razem z młodym strażnikiem do sali wszedł blond włosy młodzieniec, ubrany w biały płaszcz, posiadający na głowie ochraniacz shinobi Wioski Ukrytej w Liściach. Miał może tyle samo lat co Uchiha, niebieskie tęczówki, które przepełniała jakaś radość i Hinacie wydawał się znajomy. 
– Sasuke! Naruto! – zabrzmiał głos Fugaku.
– Wybacz ojcze – odezwał się pierwszy, z wyraźną skruchą w głosie, urywając, jakby coś jeszcze miał powiedzieć, lecz w ostatnim momencie się powstrzymał.
– Jak podróż?
– Ciężka – odpowiedział blondyn, zajmując miejsce naprzeciwko Hinaty. – Niestety coraz więcej szpiegów i rabusiów na szlakach. Niedaleko doliny Nashizawa zastała nas ulewa.
– Rozsiądź się i zjedz coś pysznego.




Hinata potrzebowała świeżego powietrza. Stojąc na murach bramy zachodniej, rozglądała się na spokojne jezioro. Tafla jego wody była przeźroczysta i szklana, a lśniący księżyc odbijał się, dając złudzenie lustra. Nie potrafiła wyrzucić z myśli tych czerwonych tęczówek, wiercących niewidzialną dziurę w brzuchu. Były niemal agresywne i zaborcze. 
Kwietniowy wietrzyk ogarnął włosy, wprawiając je w delikatny taniec. Granatowe pasma wirowały, a bryza znad jeziora, opatuliła mą twarz. Wzdrygnęła się i objęła ramionami. 
– Nie jest panience zbyt zimno?
Hinata mimowolne odwróciła głowę do tyłu, napotykając niebieskie tęczówki. Blondyn stał oparty o jedno z przybrzeżnych drzew, w ręce trzymając płaski kamień.
– Dam sobie radę – wyszeptała, starając się opanować drżące serce.  
– Proszę.
Powolnym krokiem podszedł, ściągając biały płaszcz z ramion. Spokojnie oparł go na kobiecych ramionach, a do jej nozdrzy dobiegł cudowny, męski zapach. 
– Dziękuję.
– Mogę się przysiąść?
– Oczywiście.
Hyuga uśmiechnęła się do mężczyzny, a on siadając obok go odwzajemnił. Jego twarz była spokojna, a w błękitnych tęczówkach odbijała się poświata jeziora. Wyciągnął rękę i rzucił kamieniem. Ten odbijał się od tafli wody, aż zniknął za horyzontem. Urok tej chwili sprawił, że na moment Hinata zapomniała o czerwonych tęczówkach, złowrogim spojrzeniu, gniewie braciszka Nejiego i koszmarach sprzed kilku dni. I chociaż nigdy nie interesowała się mężczyznami, w tamtej chwili chciała, by czas się zatrzymał. 


* opis i tłumaczenie zaczerpnięte z Naruto Wikipedia.








K: Rozdział dłuższy niż przewidywałam, ale z uwagi, iż całe dwa tygodnie mnie nie było. Mam nadzieję, że jednak nie będzie Wam to przeszkadzać. Ogólnie denerwuje i irytuje mnie ta nowa wersja blogspota. Dwa razy musiałam od nowa wstawiać i edytować ten rozdział, w dalszym ciągu, nie wiem czy będzie to dobrze wygadać. Następny #5 postaram się dodać za tydzień, bo w końcu zaczęłam urlop. 

Dziękuję za wszystkie komentarze i przede wszystkim za Twoje cenne rady Sharona. Postaram się do nich zastosować, mam nadzieję, że w tym rozdziale chociaż trochę sprostałam. 

Co do opowiadania, miało być tylko w narracji jednoosobowej, lecz jest dużo wątków, zdarzeń i rzeczy, które nie miałyby sensu, gdybym pisała tylko z perspektywy Hinaty. Więc uprzedzam i proszę o wybaczenie, będzie w tym opowiadaniu także częściowa zmiana narracji w niektórych momentach. Bo najzwyczajniej w świecie główna bohaterka by o nich nie miała pojęcia. 




11 komentarzy:

  1. Zachowanie Sakury i Hinaty rzeczywiście było trochę naiwne. Sakura pokazała swój temperament, ale jednocześnie zachowała się... nieuprzejmie w stosunku do mężczyzny z wielkiego rodu.
    Mam wrażenie, że Hinata powinna nabrać trochę rozumu i nauczyć się odpowiedzialności, aby traktowano jej wybory poważnie. Na razie Hinata zachowuje się bardziej jak dziecko niż kobieta, ale mam nadzieję, że będzie tak tylko przez chwilę i wkrótce wydorośleje, ale zostanie w niej ta radość i niewinność :D. To początek tego opowiadania, więc nie wiem jeszcze jak je traktować. Wszystko wyjaśni się wkrótce.

    ,,Ogólnie denerwuje i irytuje mnie ta nowa wersja blogspota.'' - Mam identycznie. Tyle, że ja od razu cofnęłam do starszej wersji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie bałam się, że wcześniej była zbyt odpowiedzialna, dlatego chciałam by zrobiły coś szalonego :)

      Co do bloggera, muszę sprawdzić wszystko i znaleźć sposób do powrotu do starej wersji -.-

      Usuń
  2. O zasłonach nie pomyślałam, o ja! xD
    Czekaj, czekaj... Neji i Sakura... Chwila co? Powiedzcie, że to tylko dla mnie to byłoby takie dziwne.

    Co do blogspota... Pod niektórymi względami nowa wersja jest lepsza, jednak ja wracam ciągle do starej, bo przy pracy ze stronami itd. na nowej wersji nabija mi pełno własnych wyświetleń bloga, a na starej wersji mogę sobie to spokojnie wyłączyć i jest kilka opcji, których w nowej wersji jeszcze nie ma i jest mało czytelna, także... Polecam wrócić do poprzedniej wersji ;)

    https://alternative-story-tg.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie także jakoś nie pasuje ta para, lecz może w trakcie akcji chociaż trochę ich drogi się zejdą, kto wie :)

      Właśnie muszę sprawdzić, jak powrócić do starej wersji, bo jeszcze nie ogarnęłam tego :c

      Usuń
  3. Spokojnie, wiem coś o łączeniu w pary osoby, które do siebie nie pasują, ale szczerze jestem w stanie polecić ten patent np. na wydłużenie, żeby odpowiedni wątek nie pojawił się od razu (Wiem, że czytasz moje opowiadanie, to wiesz co mam na myśli).
    A zapomniałam wcześniej. Jeżeli chodzi o narracje, to rozumiem co chcesz zrobić i do tego polecam przejść na narracje trzecioosobową. Też musiałam się tego nauczyć, aczkolwiek jest to wygodne w momencie wątków, w których nie ma głównego bohatera :)

    Podpowiem, że w panelu po lewej stronie na samym dole :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też pisze opowiadania w trzeciej osobie, jednak najpierw chciałam, by tutaj była opowiedziana historia Hinaty, niestety dużo będzie sytuacji, których tak naprawdę nie mogła wiedzieć, bo nie uczestniczyła w tych wątkach. Mam nadzieję, że nie będzie to aż tak raziło w oczy :)

      Dziękuje, pogrzebie :)

      A co do Twojego opowiadania, wreszcie mam urlop, więc będę mogła przeczytać i nadrobić zaległości :)

      Usuń
    2. Dlatego mam wrażenie, czy nie lepiej jednak byłoby postawić na narrację trzecioosobową. Jednak wydaje mi się, że przy odpowiednim wprowadzeniu, zmiana narracji nie powinna być rażąca, wręcz przeciwnie.

      Ależ nie ma za co :) A co do mojego opowiadania, spokojnie, raczej nigdzie nie zniknie, nikogo nie poganiam, wręcz przeciwnie, zapraszam :)

      Usuń
    3. Od przyszłego rozdziału będzie już narracja trzecioosobowa. Możliwe, że edytuję także wcześniejsze rozdziały i zmienię tam też narracje, aby cała historia była spójna :)

      Usuń
    4. Narracja trzecioosobowa jest właśnie najkorzystniejsza, gdy chce się prowadzić wiele wątków. Myślę, że zmiana wyszłaby u Ciebie na plus :).

      Usuń
  4. Uśmiechnęłam się na scenie z Sakurą i Hinatą. Uważam, że czasem przyda się taka nutka dziecinności w dorosłym życiu. Widzę to po starszych osobach :D Jestem ciekawa jak potoczy się los Naruto i Hinaty. Chcę już ich razem, bo są cudowni. Pozdrawiam! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie dlatego chciałam wstawić tą scenę, aby miały lekkie oderwanie od rzeczywistości.
      A co do Hinaty i Naruto - Jeszcze będzie milion scen z nimi :)

      Usuń

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz zmotywuje mnie do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz, proszę pozostaw jakiś ślad po sobie. Dziękuję ♥