piątek, 31 lipca 2020

Rozdział #3


Sojusznicy rodu Hyuga.




Uchiha. Klan stary, jak i równie liczny, niczym Hyuga. Razem z rodami Senju oraz Uzumaki, tworzyli tzw. Elitarną Rodową Jednostkę Czterech. Od zawsze Hinata podchodziła do tego bardzo sceptycznie, jednak było wiadomo, że te rody mogły na siebie liczyć. Dawno temu przodek Hinaty – Hamura Hyuga ślubował obronę Kraju Ognia i w sytuacji zagrożenia liczne stawienie się pod rozkazy władcy. 
Hiashi Hyuga, jako głowa klanu, nie mógł postąpić inaczej. Hinata wiedziała, że w przypadku nadchodzącego zła, nie będzie obojętny i zjawi się na wezwanie. Przedstawił Kotetsu swoją wolę, nakazując poinformować Czcigodnego Hiruzena, a sam wyruszył do Amegakure.
Gdy w zwoju napisał, że ich pobyt poza dworem się przedłuży, wiedziała – coś złego się wydarzyło. Nie dawało jej to spokoju, nie potrafiła usiedzieć na miejscu. Nie po to Hinata przebudziła byakugana, by siedzieć bezczynnie. Już nie była słabą, małą dziewczynką, zagubioną w świecie. 
Droga dłużyła jej się niemiłosiernie. Starała się utrzymać lejce w dłoni, lecz całodniowy konny bieg po ziemiach Kraju Ognia sprawił, iż była po prostu wyczerpana. Zimny wiatr muskał policzki, które stawały się rumiane i palące.
Nim minęli z kuzynem granice wioski, a całodniowa wędrówka dawała znać obolałym mięśniom, przystanęli na skraju lasu, aby znaleźć wygodne miejsce do snu. Hanu spokojnie stał, przyczepiony do chudego drzewa wyjadał źdźbła trawy. A gdy w półmroku Hinata usłyszała obcy oddech, aktywowała byakugana, by zobaczyć, kto się skrada.
– Sakura? – wyjąkała z wrażenia – Co ty tu robisz? I to o tak późnej godzinie? W środku nocy?
– Jeżeli myślisz, że puszczę cię samą, to się przeliczyłaś.
Zza grubego, sosnowego konara, ubrana w płaszcz wyszła różowowłosa kobieta. Jej twarz była rumiana, a za nią kroczyła kasztanowa klacz – Shira. Jadeitowe tęczówki wykazywały troskę i bacznie się przyglądały. 
– Ale przecież nie możesz.
– Nikt nie wie. Tsunade także nie zadawała pytań. Zostawiłam jej list.
Hinata nie wiedziałam, czy powinna się złościć, czy dziękować losowi za przyjaciółkę, która zjawiła się właśnie w tej chwili. Razem z Hinatą z dworu wyjechał tylko kuzyn Kumo, więc osamotniona, zgodziła się na kilkugodzinny odpoczynek. Samotne konary drzew przewracały się z prawej na lewą stronę, kołysane wiatrem ze wschodu. Nie zadawała więcej pytań, zaproponowała Haruno herbaty z podróżnego termosu, niemo zgadzając się, aby im towarzyszyła. Z resztą wiedziała, że Sakura nie zostawiłaby jej samej. 
Ogień dogasał, kiedy w końcu zamknęła oczy. Chciała usnąć, zapomnieć o zmartwieniach i tym, że niechybnie szykuje się wojna. Dotychczas wmawiała sobie, że to tylko pogłoski, lecz ostatnie noce ukazywały we śnie to, o czym chciała zapomnieć. 


Dwór rodu Uchaha był wielki, niczym zamek samego Sandaime Hokage. Znajdował się u podnóża góry Asahi w parku Daisetsu-zan. Niedaleko przy nim rozciągało się jezioro Sugatami, na którym często stawały statki kupieckie.
Słońce znajdowało się już w zenicie, kiedy wędrując niedaleko portu natknęły się na kilku marynarzy. Skinęli głowami na przywitanie, ukłonili się nisko i uśmiechnęli. Hinata chciała im odmachać, lecz nie mogła. Kumo stwierdził, że niebezpiecznie jest z kimkolwiek się spoufalać. Szczególnie z nieznajomymi.
– Powinniśmy jak najszybciej dotrzeć do zamku – stwierdził Kumo. 
– Tak, oczywiście.
Chwyciła mocniej lejce i razem z towarzyszami ruszyła w stronę dworu, znajdującego się za najwyższym pagórkiem. Kamienista ścieżka rozciągała się i kurczyła przy pomoście, pozwalając pojedynczo na zjawienie się niedaleko zamku.
Gdy Hinata spojrzała na jedną ze skał, tworzących łuk za pomostem prowadzącym na ostatnią drogę do zamku, zauważyła jeden z piktogramów. 
– To starożytny język Suri – zaczęła Sakura, mijając Hinatę przed przełęczą. – Widziałam w jednej z ksiąg Pani Tsunade.
– Co oznacza ten napis?
– Ty, który wstępujesz na ziemie rodu Uchiha, wyrzec się musisz zła, które opętało twą duszę. Odnajdź prawdę o sobie.
– Co to może oznaczać?
– Nie mam pojęcia.
Hyuga postanowiła nie martwić się napisem. Chociaż miała do niego mieszane uczucia. Napis był najwyraźniej ostrzeżeniem, albo jak stwierdził Kumo – miało spełniać rolę odstraszacza. Hanu kroczył dumnie, wyłaniając się między skalistymi przejściami.
Przemierzając ostatni szlak górski, wyłonił się zamek – potężny, dostojny i okazały. Spojrzała na Haruno, która wciągnęła powietrze. Pewnie pierwszy raz widziała taki pałac. 
Sakura wywodziła się z rodu Haruno, który nie był specjalnie uzdolniony. Charakterystyczną cechą klanu były niewątpliwie różowe włosy, przypominające kwiaty wiśni, rozchwiane na wietrze. Sakura była bardzo inteligentną dziewiętnastolatką. Od dziecka zwracała uwagę na najmniejsze detale i czytała wiele ksiąg. Była przy tym uprzejma, życzliwa i zawsze służyła dobrą radą. Niemniej jednak jej klan nie należał do najbogatszych, więc wieść, że sama Tsunade-sama przygarnęła ją pod swe skrzydła, była wielką nowiną. A Hinata gratulowała Haruno tak wielkiego osiągnięcia, jakim jest zostanie medycznym shinobi.
Z zapartym tchem przekroczyli ostatni pagórek, znajdując się na polanie. Powoli przebijały się pierwsze przebiśniegi, a trawa odżywała na nowo. Gdzie nie gdzie liście na drzewach powoli robiły się zielone, dając nadzieje, do szybkiego nadejścia wiosny.
– Tędy! – Kumo skierował ich na zbocze, gdzie już wytarta była ścieżka.
– Stać!
Dobiegł ich męski, głos. Był on lekko basowy, zachrypnięty i poważny. Odwrócili się, starając zapanować nad końmi. Przed nimi stanął, na kasztanowym rumaku, karowłosy mężczyzna. Twarz miał młodą, za pewne byłniewiele starszy od kobiet. Odziany w czarny płaszcz, z kataną przepasaną przez ramię.
– Nie bój się mości panie, przybywamy w celach pokojowych.
– Co sprowadza przybysza i dwie kobiety do dworu Uchiha? – bacznie obserwował całą trójkę, podjeżdżając bliżej i trzymając lejce w jednej dłoni.
– Jestem Hinata z rodu Hyuga, córka Hiashiego, a to jest mój kuzyn Kumo, oraz moja towarzyszka Haruno Sakura z Konohy. Sojusznicy rodu Uchiha.
– Ród Hyuga? – podjechał jeszcze bliżej, spoglądając w kobiece oczy. – Zapewne wyglądasz na dziedziczkę rodu, jednak potrzebne są dowody.
Hinata nie lubiła zbytnio się chwalić pochodzeniem, jednak kiedy było to konieczne musiała pokazać do jakiego rodu należy. Uniosła więc spojrzenie na twarz mężczyzny i aktywowała moc.
– Byakugan.
Tęczówki natychmiast się rozszerzyły i całe otoczenie stało się wielką czarną plamą. Widziała przepływającą niebieską czakrę w strażniku, troszkę zdziwiona, że posiadał jej aż tyle. Zapewne był potężny, mimo młodego wieku.
– Nazywam się Uchiha Sasuke. Przepraszam za całe zamieszanie – odrzekł puszczając swój baczny wzrok. – Niestety coraz więcej szpiegów Madary zjawia się w tych stronach. Musimy być ostrożni.
– To zrozumiałe.
Hinata powróciła do swojej naturalnej postaci, następnie dała znać Haruno, że można spokojnie podążyć za strażnikiem i cała czwórka skierowała się w stronę zamku. 


– To Sasuke-san! – widząc nadjeżdżające sylwetki, strażnicy na bramie podeszli do łańcuchów. Gdy mężczyzna uniósł rękę do góry, dał sygnał by otworzyć, więc podnieśli mosiężne kraty do góry.
Wjechali do zamku. Na drogach widać była wielu mężczyzn, cechujących jedno – czarne jak smoła włosy i takiego samego koloru baczne oczy. Podobnie jak ród Hyuga, Uchihów poznać można było od razu. Kiedy dotarli na główny dziedziniec Hinata zauważyła kuzyna.
– Neji! – zawołała. Zsiadła z konia i pobiegła w jego stronę.
– Panienko co ty tu robisz? – zdziwiony, objął kobietę ramieniem. 
– Nie powinnaś porzucać posiadłości. – dobiegł ją surowy głos ojca, lecz on również przytulił Hinatę z ojcowską miłością. Po raz pierwszy poczuła, że cieszy się z jej widoku. 
– Hanabi została na dworze, razem z szanowną Chijo.
– Ale jak to została? Kumo o co tutaj chodzi?
– Panie Hiashi otóż panienka...
– Nie mogłam pozostać na dworze wiedząc, że coś wam się stało.
– Córko, powinnaś zostać w domu. Jesteś dziedziczką.
– Ojcze pozwól mi z wami zostać! – zaprotestowała błagalnie. – Starszyzna ma wspomóc Hanabi.
– Mam nadzieje, że nic im się nie stanie.
Na dziedzińcu zjawił się inny ciemnowłosy mężczyzna, w którym Hinata rozpoznała jednego z Uchiha. Mężczyzna miał pół twarzy poranione, ale baczne czerwone tęczówki, nie spuszczały z przybyszów wzroku. 
– Spokojnie Obito, to sprzymierzeńcy – Sasuke minął krewnego i przekroczył dębowe drzwi. 
– Zaprowadźcie je do komnat.
Od razu obok nich pojawiły się kobiety, najprawdopodobniej służki. Ukłoniły się nisko i skierowały do innej części dworu. Hinata powędrowała za nimi, wciąż czując baczny wzrok czerwonego sharingana na swoim ciele. 
Sakura z zapartym tchem przyglądała się obrazom na korytarzach, portretom wcześniejszych paniczów tych włości. Czerwone oczy świeciły się na każdym, stwarzając wrażenie bacznych i czujnych, praktycznie żywych. A przecież były tylko namalowane ręką jednego z najwybitniejszych konoszańskich malarzy. 
Komnaty znajdowały się w południowej części zamku. Otoczone były ogrodem, pięknym i okazałym. Kiedy już przekroczyła próg drzwi, ujrzała izbę z wielkim łożem i baldachimem. Komnata miała przyjemny, beżowy kolor, zdecydowanie zbyt jasna lecz piękna. Znajdowała się tutaj wielka szafa w kasztanowym kolorze oraz sekretarzyk. Na środku południowej ściany był balkon, z którego rozciągał się widok na piękne ogrody oraz jezioro. 
– Mogę? – Hinata usłyszała pukanie do drzwi i nim się odwróciła braciszek Neji już bacznie jej się przyglądał.
– Neji!
– Jak droga minęła?
– Wyjątkowo nudnie.
– Chciałem zaproponować ci trening panienko, ale widzę, że jesteś zmęczona.
– Nie, chętnie potrenuję.
Podniosła się z łożą i udała się za mężczyzną w stronę ogrodu. Jednak zanim przejść bramkę, Neji skierował się w lewo, a Hinata powędrowałam za nim. Odczuwała zapach z dworskiej kuchni, gdy przekraczali mury, a na końcu odnaleźli duży plac treningowy, należący do Uchiha. 
– Dostałem pozwolenie, aby z niego skorzystać – wyszeptał, przekraczając barierę z grubej liny. – Myślę, że powinno tutaj być wystarczająco miejsca.
– Czuję się jak w domu.
Rzeczywiście było tutaj wyjątkowo dużo miejsca, a widząc tablicę plac treningowy III Hinata zrozumiała, że to tylko jedno z miejsc do trenowania rodu Uchiha. Kroczyła za mężczyzną, wchodząc na plac treningowy. Ubita ziemia była dowodem, że często był wykorzystywany, praktycznie codziennie. 
– Myślę, że powinniśmy poćwiczyć obronę. – Neji zaczął, ściągając płaszcz. – Pokazywałem ci panienko kiedyś technikę Hakkeshou: Kaiten?
– Nie, nigdy.
– Technika ta polega na wylocie czakry z każdego z punktów tenketsu, dzięki czemu możliwe jest zatrzymanie ataku przeciwnika zaraz przed jego zderzeniem z ciałem. Następnie wykonujemy bardzo szybkie obroty tworząc jednolity wir, dzięki któremu może odparowywać wszelakie ataki Taijutsu. Oczywiście nadal trzeba wypuszczać czakrę z każdego tenketsu. 
– Ale atak ten rani również każdego przeciwnika znajdującego się w pobliżu wiru? Tego jutsu używa wyłącznie elita rodziny Hyuuga?
– Jest to bardzo skomplikowana technika. Musisz się skupić.
Hinata starała się spełnić rozkazy Nejiego, utrzymując koncentracje. Nie wiedziała, czy natłok obowiązków, czy zmęczenie po długiej podróży, spowodowało, że niestety nie potrafiła zbyt długo wytrzymać. Mimo, że nie chciała okazać słabości, mężczyzna zażądał, by przestać po kilku godzinach. Granatowe pasma kleiły się do kobiecego czoła, a z brody spadało kilka kropel potu. Wytarła je niedbale ręką.
– Na dzisiaj wystarczy. Trzeba wracać.



Gdy Hinata powróciła z brunetem do komnaty, Sakura już w niej była. W ręku trzymała kilka ziół, najprawdopodobniej zdążyła już odwiedzić szklarnie rodową Uchiha.  
– Hinata jak ty wyglądasz? – zapytała patrząc na rumiane, lekko umazane błotem policzki.
– Odbyliśmy trening. Neji pomagał mi opanować jedną z technik klanowych.
– Powinnaś odpocząć!
– Dam radę. 
– A co to za rośliny? – zapytał Neji, opierając się o ścianę. 
– Zioła, chciałam przygotować parę leczniczych maści.
– Rozumiem. 
Neji towarzyszył im cały czas, nie odstępując Hinaty na krok. Zapewne miał takie polecenie od Hiashiego. Hyuga dziękowała Haruno, że uwolniła ją od braciszka, w momencie, kiedy zabrała przyjaciółkę za rękę i skierowała do swojej komnaty. Sakura nalała wody do leżącej pod ścianą miednicy. Była lodowata i nieprzyjemna, lecz dawała ukojenie zgrzanemu treningiem ciału. Następnie usiada na łożu, lecz wiedziała, że czas jest się przebrać. 
– Wybacz Neji, musimy się umyć i przebrać – Sakura wydukała poważnie, zamykając pięknie zdobione drzwi.
– Ale w co się przebierzemy, przecież nawet nie mamy ubrań?
– Coś wymyślimy.






K: Cudem wyrobiłam się dzisiaj, bo niestety w ostatnim tygodniu dosyć ciężko u mnie ze znalezieniem czasu dla siebie, nie wspominając o pisaniu czegokolwiek. Troszkę dłuższy, postaram się już takiej wielkości dodawać. Jeżeli chodzi o błędy, jutro sprawdzę raz jeszcze, bo teraz jedynie o czym marze to pójść spać. Pomimo wczesnej godziny, mam nadzieję, że chociaż raz bezsenność odpuści.  Następny rozdział #4 dopiero za dwa tygodnie najwcześniej - niestety wyjeżdżam w przyszły weekend, bez dostępu do laptopa doszlifować warsztat fotograficzny. Pewnie dopiero na urlopie coś dodam. 
P.S. Strasznie irytuje mnie ta nowa blogosfera. -.-



8 komentarzy:

  1. O nie, dwa tygodnie! ;; Jejciu, a ja juz chce nowy rozdział oraz zobaczyć jak potoczy się historia Hinaty i Naruto, bo dawno nic z tego pairingu nie było T^T Kocham tutaj to, że jest fantasy i ze mi się to tak bardzo podoba. Będą jakieś fantastyczne zwierzęta? c:

    OdpowiedzUsuń
  2. Sakura pewnie wymyśli coś niebanalnego, jak np. prześcieradła?? xDDD Dobra, poczekam te dwa tygodnie, żeby się dowiedzieć, bo coś czuje, że się przy tym uśmieje :3

    https://alternative-story-tg.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo prześcieradła to nawet fajny pomysł :D

      Usuń
    2. Jeśli tak mówisz to... Nie mogę się już doczekać x3

      Usuń
  3. Zdziwiłam się, że nie dostałam powiadomienia na blogu o rozdziale. Zrezygnowałaś z nich może?

    ,,Ty, który wstępujesz na ziemie rodu Uchiha, wyrzec się musisz zła, które opętało twą duszę. Odnajdź prawdę o sobie." - bardzo ciekawe, jestem ciekawa, co z tego wyniknie.

    Myślę, że musisz jeszcze popracować nad ukazaniem charakteru bohaterów. Na razie postacie są dwuwymiarowe. Nie znam ich uczuć, a jedynie fakty. Przydałaby się jakaś scena, która przybliżyłaby historię każdego bohatera. Na przykład: co się działo z Nejim, spotkanie klanu Uchiha-Hyuga. Chciałabym przeczytać coś o tle tego opowiadania, może jakieś wspomnienie?
    Może więcej ukaże się w przyszłych rozdziałach, więc czekam na więcej.

    To fanfiction kojarzy mi się z Mulan, a ja bardzo lubię Mulan :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo przepraszam, niestety ostatnio ciężko mi znaleźć jakikolwiek czas wolny, więc najmocniej przepraszam i obiecuję poprawę :)
      Dziękuję za komentarz, sugestie i rady, postaram się je wykorzystać w następnych rozdziałach :)

      Pozdrawiam! :)

      Usuń
    2. Trzymaj się ;) Co do czasu wolnego, doskonale wiem, o czym mówisz. Mam praktyki na studiach i jeszcze pisałam równocześnie dwa bardzo trudne rozdziały.
      Również pozdrawiam ;).

      Usuń

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz zmotywuje mnie do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz, proszę pozostaw jakiś ślad po sobie. Dziękuję ♥