poniedziałek, 27 grudnia 2021

Rozdział #19


  Zmartwienie Jiraiy



Następnego ranka Hinatę obudziło pukanie do drzwi. Głowa bolała ją niemiłosiernie, skroń pulsowała, a ręce miała odrętwiałe. Nie pamiętała zbyt wiele z nocy, miała lukę w pamięci, jakby została wcześniej odurzona jakiś środkiem nasennym.
— Panienko? — dobiegł ją głos Nejiego.
— Chwileczkę — odpowiedziała, a następnie nałożyła na siebie prowizoryczny szlafrok, utworzony z narzuty. — Proszę?
Neji stał ubrany standardowo w lnianą koszulę i brązowe, materiałowe spodnie. Przyglądał jej się z uwagą i troską, jakby rzeczywiście wyglądała fatalnie.
— Nie było cię na śniadaniu, więc wolałem się upewnić...
— Dobrze się czuje — skłamała. — Po prostu zmorzył mnie sen, wyjątkowo długo.
— Rozumiem. Niech ci będzie. Chciałem tylko cię powiadomić, że razem z Naruto i Kakashim wyjeżdżamy na chwilę.
— Wyjeżdżacie? Dokąd?
— To nie ma nic wspólnego z panienką — Neji odwrócił się od kuzynki. — Nie jest to też nic, czym powinnaś zatruwać swoją głowę. Pod moją nieobecność Sasuke obiecał się tobą zająć.
— Nie trzeba się mną zajmować, nie jestem małym dzieckiem! — fuknęła.
— Dobrze, tylko cię panienko informuję.
Neji skierował się wzdłuż korytarza, by następnie zniknąć na schodach. Hinata wciąż stała oparta o drewnianą ścianę, a nasilający się ból głowy, powodował, że usunęła się na ziemię. Z jednej strony bardzo pragnęła dowiedzieć się, czemu Neji wybywa z dworu, lecz z drugiej głowa bolała ją zbyt mocno, by dalej o tym myśleć.
— Hinata? — ocknęła się, na znajomy głos Uchihy. — Wszystko w porządku? Co się stało?
— Sasuke-san? — ledwo słowa przecisnęły jej się przez gardło. Ciągle była osłabiona.
— Poczekaj chwilę, już zawołam pomoc.
Leżała na łóżku w swej komnacie. Widocznie Uchiha musiał ją przenieść. Nie pamiętała zbyt wielu szczegółów. Za oknem słońce już zachodziło, więc musiała dość długo być nieprzytomna.


Sasuke z prędkością pokonał korytarz i schody. Doskonale wiedział, gdzie należy się skierować. Nie miał wątpliwości, że znajdzie medyczną kunoichi w jednej z elfickich szklarni. Wybiegł z zamku, minął elfickie straże i lekko zadyszany znalazł się pośród budynków ze szkła, w którym można było znaleźć wszelakie zioła i rośliny.
— Sakura — powiedział, a gdy odwróciła się w jego stronę, stwierdził, że tęsknił za kontaktem z nią o wiele bardziej niż się spodziewał.
— Panicz Sasuke? — powstała z drewnianej ławy i skierowała wzrok zielonych tęczówek na strażnika. — Czy coś się stało?
— Panienka Hinata, nie jest z nią najlepiej.
— Prowadź!
Od razu zabrała leżące na niewielkim, kamiennym stoliku zioła i maści. Do ręki pochwyciła wysłużony zeszyt, Sasuke wiedział, że zapewne miała tam medyczne notatki. Skierowali się w stronę zamku, w biegu pokonywali koleje metry. Sasuke pomyślał, że mogłoby być nawet romantycznie, gdyby nie przypadek, dlaczego razem biegli nad rzeką, pośród szumu liści i górskiego potoku.
Do komnaty dotarli zdyszani, lecz gdy Sakura zobaczyła Hinatę, szybko przeszła do leczenia. Zielona poświata spowiła jej dłonie.
— Paniczu wyjdź — rozkazała Haruno i zamknęła drzwi komnaty.
Nie mogła się skupić, kiedy strażnik patrzył jej na ręce. Nie chciała także, aby widział Hinatę w takim stanie, szczególnie, że musiała zdjąć jej szatę. Starała się szybko uleczyć przyjaciółkę, która osłabiona, balansowała na krawędzi przytomności.
— Sakura-chan — wyszeptała Hyuga otwierając mozolnie lawendowe oczy.
— Już dobrze Hinata. Napędziłaś nam dużo strachu — zaśmiała się przyjaciółka i wpuściła czekającego pod drzwiami strażnika.
Sasuke popatrzył na nią, a później na Hinatę. Odetchnął z ulgą, kiedy usłyszał informacje od Sakury.
— Twojemu życiu nic nie zagraża, lecz powinnaś dużo wypoczywać i spać.
— Widziałam go — wyszeptała słabo Hyuga. — Madara, widziałam go. Powiedział, że przyjdę do niego, że stracę wszystko, co dla mnie ważne.
Sakura spojrzała na Sasuke, a oczy przepełniła trwoga. Uchiha wydawał się być zaniepokojony i zdenerwowany.
— Powinnaś odpoczywać — powtórzyła Sakura, wypraszając strażnika z pokoju. Hinata opadła na pościel. Medyczna kunoichi zamknęła szczelnie drzwi komnaty. — Musicie ciągle mieć ją na oku — rozkazała do stojących na korytarzu elfickich strażników.
— Tak jest — odpowiedział wyższy rangą i oboje stanęli w progu drzwi. Sakura oddaliła się, pozostawiając Sasuke pod drzwiami.
— Sakura! — wykrzyczał. — Musimy porozmawiać.
— Nie mamy zbytnio o czym.
— Chyba wiem, co się przytrafiło Hinacie! — złapał kobiecy nadgarstek, a następnie odwrócił kunoichi. W zielonych tęczówkach dostrzegł smutek i zaczął żałować, że zatrzymał kobietę. Doskonale zdawał sobie sprawę, że to przez niego cierpi.
— To proszę, niech panicz mnie oświeci — powiedziała ponuro, poprawiając skrawek roboczej sukni. Sasuke rozglądnął się po korytarzu.
— Nie tutaj.
Pociągnął kobietę schodami, aż wyszli z zamku. Kierowali się w stronę rzeki i rozległej polany. Sakura biegła za strażnikiem, nogi bolały ją niemiłosiernie, a każdy dotyk panicza palił skórę.
— Przeglądając rodowe księgi, kiedyś natrafiłem na dział zakazany — zatrzymał się i odwrócił twarzą w jej stronę. Onyksowe tęczówki wydawały się ciemniejsze niż zwykle. — Nie jestem pewny i raczej nie wiem czy to prawda... — Sakura patrzyła na strażnika z zaciekawieniem. — Pradawne podania mówiły o sposobie, w którym można wniknąć w umysł innej osoby.
— Wniknąć w umysł?
— Wydaje mi się, że Madara odkrył, że panienka Hinata jest mu potrzebna, aby zrealizować część lub cały plan. Mam zbyt mało informacji i nie wiem, co planuje. Trzeba jednak założyć, że z jakiegoś powodu nawiedza panienkę Hyuga w snach.
— Chciałabym wiedzieć, dlaczego one są takie prawdziwe? — przerwał im stanowczy głos Naruto, którego zobaczyli na końcu łąki. Strażnik podszedł zdecydowanym krokiem, a na jego twarzy Sakura dostrzegła troskę.
— Myślałem, że wyjechałeś - powiedział Sasuke.
— Kiedy usłyszałem o stanie Hinaty zawróciłem. Czy ona?
— Żyje. Jest osłabiona, ale jej życiu nic nie zagraża — odpowiedziała Sakura i uśmiechnęła się pogodnie. — Niestety nie mam pojęcia jak przerwać nękające ją koszmary.
— Jedyną osobą, która cokolwiek będzie wiedziała to Jiraya.
— Jiraya? Ropuszy mędrzec? — zapytała Haruno. Kunoichi znała sannina z opowieści swojej shishō. Tsunade darzyła go zaufaniem i sympatią. — To powinniśmy go zapytać.
— To nie takie proste — Naruto chwycił damski nadgarstek. — Jiraya uznany jest za zaginionego. Od ponad roku nie było z nim kontaktu.
—  Ostatni kierował się w stronę gór Ashi. Zapewne został pojmany — wtrącił Sasuke.
— Jednak nie wiadomo, gdzie obecnie przebywa. To jak szukanie igły w stogu siana. — Naruto spuścił głowę, obserwując zieleń trawy. Chociaż nie chciał tego przyznać, tęsknił za swym nauczycielem. Jiraya był jego chrzestnym i opiekunem Minato Namikaze. Był jak dziadek.
Sakura spojrzała na Uzumakiego, a później podążyła w kierunku zamku. Gdy ostatni krok dzielił ją od zejścia z polany, dostrzegła w oddali powracającego Kakashiego.
— Uzumaki! — krzyknął. — Ktoś pilnie potrzebuje się z tobą widzieć.
Naruto spojrzał na towarzyszy, a później na przełożonego. Podbiegł do Hatake, który zdążył zsiąść z konia. Cała czwórka skierowała się w stronę posiadłości w ciszy, nie mogąc odezwać się słowem. Sasuke szedł obok Sakury, jednak nie potrafił się odezwać. W sumie nie wiedział, co powinien powiedzieć.


Tymczasem Jiraya szedł śpiesznie przez gęsty, czarny gąszcz, zmierzając brzegiem rzeki w tak dobrze znane sobie strony. Na zachód od góry Hida dotarł do ogromnego lasu, który musiał przebyć, by dotrzeć na terytorium elfów. Nagle poczuł duszność, spowodowaną gęstym powietrzem i zrozumiał, że musiał zabłądzić.
Aktywował tryb mędrca, starając się odnaleźć właściwy trop. Był zmęczony i wycieńczony, a  przekrwione szaty, lepiły się do ciała. Dostrzegł nieopodal brzeg rzeki, którą powinien wyruszyć, aby dostać się do Edolas. Przy krawędzi pochylił się i nabrał wody włożone wcześniej dłonie. Woda była czysta i zimna, doskonale gasiła pragnienie. Jiraya zdjął podwinął spodnie i zanurzył spuchnięte stopy, dając sobie poczucie niewielkiego komfortu. Ze wszystkich stron otaczały go milczące drzewa, niknące w siwym półmroku.
Po niewielkiej przerwie powrócił do drogi i skierował się w stronę elfickiej krainy. Jak się okazało, droga była dłuższa niż zapamiętał, chociaż dobrze wiedział, że szybciej się wchodzi na górę niż z niej schodzi. Powroty zawsze się dłużą. Teren wciąż był kamienisty, wznosił się stromo, by za chwile opadać. Światło jaśniało, gdy się przybliżał, aż w końcu dostrzegł ostatnią polanę, która prowadziła prosto do zamku. 
Zmienia się kierunek wiatru — pomyślał i okrył się szczelniej wierzchnią szatą. Zaczął szybciej przebierać nogami i praktycznie ostatkiem sił wkroczył do Edolas.
— Czcigodny Jiraya-sama? — usłyszał znajomy głos. Toneri biegł w jego stronę.
— Musze prawić z Naruto Uzumakim — wyszeptał ostatkiem sił i padł zmęczony na zieloną trawę.


Ujrzeli znajome, opuchnięte oblicze. Wkroczyli do jednej z komnat, a następnie podeszli do łoża, na którym znajdował się wycieńczony mężczyzna. Twarz miał opuchniętą, posiniaczoną, a ciało pokrywały mniejsze i większe rany.
— Jiraya-sama — zaczął Naruto i pochwycił dłoń swojego mistrza.
— Jest wykończony — zauważyła Sakura, która momentalnie zajęła się leczeniem sannina. — Powinniście wszyscy wyjść.
Sasuke skinął głową, pociągając za sobą Naruto. Wszyscy opuścili komnatę, pozostawiając Sakurę oraz kilku elfickich medyków razem z Czcigodnym Jirayą. 
— To wszystko sprawka Madary — zaczął Uzumaki, gdy reszta zebranych, korytarzem skierowała się do wyjścia. — Jiraya musiał być więziony.
— Możesz być pewien, że nie zostawimy tak tego — odpowiedział Uchiha — Jednak w tej chwili najważniejsze jest, aby doszedł do pełni sił.
— Sakura-chan jest z nim, więc nic mu już nie zagraża — wyszeptała wchodząca do sieni Hinata.
— Panienko, powinnaś odpoczywać!
— Nie mogę odpoczywać, gdy Czcigodny jest w takim stanie.
Naruto spojrzał na użytkowniczkę byakugana. Była osłabiona, lecz doskonale zdawał sobie sprawę, że nie może poprosić by wróciła do siebie, ponieważ Hinata i tak by go nie posłuchała. Ostatecznie cała trójka opadła na stojące na korytarzu drewniane krzesła.
— Wszystko będzie dobrze, prawda? — zapytała Sasuke z nieukrywaną troską. Następnie położyła dłoń na tej, która należała do Naruto. Chciała mu dodać otuchy.
— Musi być — odpowiedział stanowczo Uzumaki, uśmiechając się. Jednak w głowie, wciąż miał obawy. Jiraya był dla niego jak dziadek. Wziął go pod swoje skrzydła, nauczył używać trybu mędrca.
— Czcigodny to wielki wojownik, na pewno z tego wyjdzie — dodał Sasuke, który powstał i zaczął krążyć korytarzem.
— Sakura-chan z pewnością go uratuję.
— Posiada aż takie zdolności? — Naruto odwrócił wzrok na drzwi wejściowe do komnaty.
— To uczennica Tsunade i najlepsza medyczna ninja naszego pokolenia — odrzekła stanowczo Hinata. — Na pewno sobie poradzi.
Naruto wciąż patrzył na drzwi. Kiedy otworzyły się, jak oparzony wstał ze swojego miejsca.
— Co z nim? — zaatakował kunoichi. — Czy z tego wyjdzie?
— Tak. Jego życiu już nic nie zagraża — odpowiedziała spokojnie. — Prosił abyś do niego wszedł paniczu. Musi z tobą prawić. Tylko proszę, by ta rozmowa odbyła się w spokoju. Jiraya-sama musi odpoczywać.
— Oczywiście.
Naruto spojrzał najpierw na Hinatę, która pokiwała głową, a następnie na Sasuke. Westchnął przeciągle i mijając Sakurę wszedł do pomieszczenia. Nie wiedział, że to czego miał się dowiedzieć już na zawsze odmieni jego życie.







Od K: W końcu, po długich, ale to długich próbach, zakończyłam ten rozdział. Był on trudny i nieznośny. Zmieniany kilkakrotnie. Chociaż wciąż nie wiem, czy dalej jestem z niego zadowolona, lecz postanowiłam — skończę to opowiadanie. Za bardzo jest dla mnie ważne i mam zbyt duży do niego sentyment. Czy ktoś dalej jest tutaj ze mną?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz zmotywuje mnie do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz, proszę pozostaw jakiś ślad po sobie. Dziękuję ♥