Posłaniec Hiruzena.
Wojna. Nadchodziła wojna. Nieubłaganie kroczyła, depcząc po drodze każdego, kogo tylko spotkała. A panem jej Uchiha Madara.
Uchiha Madara był czarnoksiężnikiem stacjonującym u podnóża szczytu Hodaka–dake, pośród pasma górskiego góry Hida. Był podłym człowiekiem, nie mających godności, a tym bardziej nie znającym strachu. Niewątpliwie okrutny, sadystyczny, a najmniejsze sprawienie bólu dawało mu satysfakcje.
Niegdyś Madara żył w Wiosce Ukrytej w Liściach. Jednak, gdy najmocniejszy władca wioski – Hashirama Senju przegnał czarnoksiężnika, rzucił on okrutną klątwę. Odgrażał się, że przyjdzie czas, w którym zginą wszyscy.
Kraj Ognia liczył kilka tysięcy obywateli. Mieszkańcy Wioski Ukrytej w Liściach, zwanej Konohą, stali się strażnikami. Od pradziada w klanach przekazywane były specjalne techniki, aby w czasie wojny, ruszyć do boju. Byli on nadzieją króla.
Nazywała się Hinata i wywodziła się ze starego rodu Hyuga. Jej klan specjalizował się w technice wzrokowej, zwanej byakuganem. Chociaż nie była ona tak doskonała jak sharingan rodu Uchiha, wiele osób starało się odebrać sekret białych oczu.
Nie u każdego w rodzie pojawiła się zdolność aktywowania byakugana. Ci, którzy są za słabi, nigdy nie dostąpią zaszczytu obrony Wioski i Kraju. A to była największa ujma na honorze.
Kiedy w wieku ośmiu lat przebudziła pierwszy raz byakugana, surowy wcześniej ojciec, pozwolił jej pierwszy raz zasiąść z wszystkimi do stołu. Niedawno moc w oczach obudziła także Hanabi - młodsza siostra Hinaty.
Nie lękała się śmierci. Chociaż istniał stereotyp, że kobiet nie powinno puszczać się na wojnę, a przekazywane dziedzictwo służy tylko następnym pokoleniom. Jednak pragnęła czegoś innego, pragnęła iść na pole walki, aby ochronić wszystko to, co było dla niej cenne.
♥
Pamiętała dokładnie, trzydziestego pierwszego marca, do dworu przybył posłaniec od samego Hiruzena Sarutobi – obecnego władcy wioski. Kotetsu Hagane zsiadł z konia, a głowa rodziny – ojciec Hinaty, wyszedł na dziedziniec.
– Cóż cię do mnie sprowadza?
– Hiashi-sama mam polecenie od samego Sandaime Hokage, aby dostarczyć ci te oto wezwanie do zamku. – Ojciec pochwycił przybysza za ramię i zaprowadził w kierunku wschodniego dziedzińca, za pewne w celu narady.
– Jak myślisz? – Hanabi przyłapała Hinatę w bramie wejściowej. – O co może im chodzić?
– Nie mam pojęcia Hana – poprawiła granatowy kosmyk za ucho i spojrzała na siostrę. – Jednak nie przeczuwam nic dobrego.
Od jakiegoś czasu Hinata przeżywała w nocy katusze. Ciężkie, bezsenne, budziła się raz za raze. Wciąż śniła cały czas przez jeden koszmar. Jeden, paskudny koszmar. Skąd mogła wiedzieć, że była to przepowiednia? Zwiastunka okropnej nowiny.
– Zbiorę swoich ludzi i ruszymy do zamku!
Po kilku godzinach mosiężne drzwi otworzyły się, a Hiashi razem z Kotetsu przekroczyli ich próg.
– Sandaime daje Ci trzy dni. Potem ruszymy w kierunku Amegakure.
– Ród Hyuga nie zawiedzie czcigodnego.
♥
Minęła doba od pojawienia się strażnika Hagane na dworze. Hiashi Hyuga niespokojnie krzątał się, od dziedzińca po bramę. Najzwyczajniej w świecie nie mogąc skupić myśli.
– Sandaime wzywa do pałacu – dobiegł Hinatę przyjemny męski głos, którego właścicielem był jej kuzyn. – Najprawdopodobniej coś się świeci wielkiego.
Neji był straszy od Hinaty o dwa lata. Nazywany często geniuszem, opanował wszystkie techniki klanu. Czasami przez myśli przechodziło jej pytanie, czy nie był najsilniejszym? Był kuzynem Hinaty, ale przede wszystkim powiernikiem. Od dziecka byliśmy na siebie skazani.
Kiedy Hinata przebudziła byakugana w wieku ośmiu lat, Neji już był na zaawansowanym poziomie z większością technik naszego klanu. To on pomagał dziewczynie opanować jego moc. Pomimo wrodzonej nieśmiałości, zawsze wmawiał, iż limity istnieją tylko w głowie. Hinata starała się go słuchać, zaufała mu bezgranicznie.
– Neji! – do holu wszedł Hiashi, trzymając w ręku jakiś zwój. – Musimy porozmawiać.
– Tak jest – odpowiedział spokojnie. – Przepraszam cię panienko, obowiązki wzywają.
Ukłonił się nisko, puścił perskie oko i razem u dali się w stronę sali narad. A Hinatę dopadły ostatnie promienie słoneczne tego dnia. Utkwiła wzrok w przestrzeni za oknem, ogarniając pola, wracające po zimowej zamieci.
Nim skończyła się narada, mrok spowił horyzont, a w kominkach radośnie trzaskał pomarańczowy ogień, pochłaniając drewno, które przyniosła ze stodoły. Siedząc wygodnie w fotelu, obserwowała to zjawisko z zaciekawieniem, wspominając obraz posłańca. Niestety nie mogła skupić myśli, wciąż obawiając się przyszłości.
Nie tylko Hinacie udzielała się gęsta atmosfera. Wszyscy na dworze szeptali za plecami, a co nowa pogłoska był jeszcze bardziej groźna. Ostatecznie skończyło się na wielkiej wojnie ze smokami, a Hanabi opowiadała, że nie tylko smoki, ale i pterodaktyle, czy dinozaury będą brać udział w walce na śmierć i życie.
Hiashi zawsze miał poważną minę, teraz zatroskaną twarz i ciężkie powieki. Kiedy drzwi salonu się otworzyły, a próg przekroczył Neji, Hinata odwróciła delikatnie głowę, sprawdzając jak groźna jest sytuacja. Mężczyzna podszedł do stołu, pochwycił w rękę kieliszek i nalał sobie wina, starając się nie spojrzeć w kobiece oczy.
– Co się dzieje braciszku? – zapytała, zbyt zmartwiona, ledwo wstrzymując drżący głos.
– To nic takiego. – odpowiedział, jednak dało to do zrozumienia, że coś ukrywa.
– Nie codziennie przyjeżdża na dwór sam posłaniec Hokage!
– To nie jest coś, czym powinnaś sobie zatruwać głowę.
Opróżnił szybko zawartość kieliszka, a później skierował się w kierunku własnego pokoju. Hinata nie odważyła się zatarasować drogi, chociaż zapewne Hanabi by tak zrobiła. Poddała się.
K: Stało się. Rozdział pierwszy ujrzał światło dzienne, a ja mimo braku natchnienia dodaję. Dla Talona. Mam nadzieję, że chociaż inne, przypadnie wam do gustu.
Dziękuję bardzo! Rozdział jest jak dla mnie super! c: Tylko szkoda, że tak krótki ;; Nie spodziewałam się, że w ten sposób stworzysz swój świat z Wladcy Pierścienia. Bardzo mi się to podoba. Czekam na pojawienie się Naruto, romans, a także walkę na śmierć i życie c:
OdpowiedzUsuń♥
UsuńWitam :)
OdpowiedzUsuńWeszłam tutaj szukając czegoś ciekawego do poczytania i dla inspiracji. Jedyne co sprawiło ból dla moich oczu to wygląd bloga, a raczej jednorodna kolorystyka, uniemożliwiająca mi rozczytanie części rozdziału, no, ale skoro dałam radę, to tylko taka jedna mała uwaga nad czym można jeszcze popracować :)
Bardzo podoba mi się twoja narracja, jest bardzo wciągająca i na razie tyle mogę powiedzieć bez przeczytania pozostałych rozdziałów. A na pewno przeczytam, bo mimo, że czasy kiedy uwielbiałam Naruto minęły lata temu, to jestem bardzo ciekawa twojej historii.
Zarazem zapraszam do siebie :)
https://alternative-story-tg.blogspot.com/
Dziękuję za komentarz i Twoją uwagę :)
UsuńJeżeli chodzi o szablon, myślę, że za nie długo zmienię na jakieś bardziej stonowane kolory. :)
Właśnie zajrzałam, by dodać twojego bloga do listy czytanych przeze mnie opowiadań na moim blogu i od razu zauważyłam zmiany. Myślę, że teraz jest dobrze. Teks jest widoczny, żadna grafika go nie zasłania, a kolorystyka też pasuje :)
UsuńNa razie szablon jest roboczy, trwają prace nad nową kolorystką. Ale cieszę się, że teraz jest lepiej :)
UsuńWaleczna Hinata, może zapowiadać się dobrze. W ogóle lubię klimaty średniowiecza w Naruto. Tu jeszcze dochodzi fantastyka ;)
OdpowiedzUsuńBędę czytać dalej ;)
Pozdrawiam, Sharona
Dziękuję za komentarz :)
Usuń